Wygnany
Ja pamiętam, że kiedyś na historii jak dyktowała notatke, to zamiast powiedzieć elekcja powiedziała erekcja...
Ostatnio edytowany przez Upadły Anioł (2012-10-26 14:59:57)
Offline
xD pewnie 'glodny o chlebie'
Offline
Niestety w liceum nie ma już takich tekstów..
No chyba, że oprócz tego, że nasza pani od chemii (dostała przezwisko "ukraińska gwiazda porno") mówi zamiast menzurke - menzukrje .. i tak wymawia większość słów..
albo nauczyciel od niemca - podchodzi do niego znajomy z pretensjami o sprawdzian - "ja rozumiem, że masz wszystko ale to jest eins " tzn. pała. Hmm... nic lepszego nie mogę sobie teraz przypomnieć..
Offline
Wygnany
Moja wychowawczyni w LO często powtarzała, że przy nas nawet rexona nie działa
Więc jej pupilek kupił jej na mikołajki etiaksil ;D
Offline
Niestety ja mam tak nudnych nauczycieli, że nie mogę sobie nic przypomniec. Biologicznia tak śmiesznie wymawia "r". Na trzy sposoby. Na przykład może powiedziec normalnie "organizm", ale mówi też czasem "ohganizm" czy coś do tego zbliżone. Trzeci wariant: "organizm" przez "r" angielskie, że tak powiem. To brzmi bardzo śmiesznie ^^
Offline
kiedys uczyla mnie j. polskiego pani co nie wymawia R ale dziwne ze lubilem Ja sluchac xD:) a jak dzialala mi na nerwy to mialem jej ochote powidziec zeby sprobowala wymowic'Krol Karol kupil krolwej Karolinie Korale koloru kolorowego' ale nie mialem odawgi jej tego zrobic.
Offline
Hmm... u nas dość znane są wypowiedzi pani z historii, która uczy zarazem WDŻu.
1. Ktoś napisał do mnie SMSa. Zdziwiło mnie to, bo na ogół nikt do mnie nie dzwoni. Ponieważ pani czytała oceny na półrocze, postanowiłam to sprawdzić. Była to dość zabawna wiadomość od mojej koleżanki, więc uśmiechnęłam się. Wtedy usłyszałam głos tej oto pani:
- Monika, dobrze, że nie masz spódnicy, bo głupio by to wyglądało. A teraz pozbądź się telefonu.
2. - A więc od dzisiaj zaczynamy naukę WDŻu. - w tym momencie mój znajomy z klasy się zgłasza. - Tak, Bartek?
- Proszę panią, ale ja jestem uświadomiony!
- Zrozum, że nikt kto ogląda kolorowe gazety dla dorosłych panów nie jest uświadomiony. Taka osoba nie jest gotowa by być w stałym związku. Jedyną partnerką może wtedy być ręka.
3. - A to jest kolumna fokasa - przerywa na chwilę i patrzy na klasę. - Nie, Bartek, to nie jest to z czym ci się kojarzy.
4. - Kacper, do szkoły musisz się ubierać tak, a by być gotowym w każdej chwili szybko się rozebrać.
5. - Krzysiek, masz aż takie ciężkie te klejnoty, że dupy z krzesła podnieść nie możesz?! Koleżanka przechodzi!
Offline
Moja nauczycielka od matematyki ma świetne teksty. Ostatni z nich to:
Koleżanka rozwiązuje przy tablicy zadanie dotyczące okręgów (właściwie to próbuje poprawny rysunek wykonać) Po chwili krzyczy ,, No nie! Nigdy nie narysuje tego głupiego koła!" Na to Pani od matematyki .. Masz rację, bo to ma być okrąg"
Offline
''Lubi pan lody?''
P: Tylko latem
U:A jakie?
P:sam sobie robię
U:CO
P:Liże te
U: hahaha
P: no na patyku!
zboczuchy
Nasza wychowawczyni
''W klasie źle się dzieje może propozycja poprawy tego?''
U:zróbmy domówkę.
N:No dobrze,a jak miałaby wyglądać?
U:Byłaby w domu
N:U kogo?
U:np u pani
N:no dobrze
Wszyscy zdziwione miny
N: i co się robi na takich domówkach?
U:chleje do rana
N:mogę zaproponować soczki
U:To może jednak nie róbmy.
N:będziemy wywoływać duchy?
... 0_0
N: nie no żartuje jeszcze by ktoś uwierzył (śmiech pani)
reszta cisza
Robimy test oceny osób ze starszych klas po kolei każdy wchodzi
opisze jedną sytuacje.Wchodzi chłopak uśmiecha się do nas nauczyciel pokazuje go z przodu potem odwraca go
i nagle dźwiga mu koszule żebyśmy zobaczyli jego tyłek xd
potem uczeń mówi pedałkowatym głosem ''och proszę pana'' i klepie nauczyciela w tyłek XD
Każdy niech wypełni to...każdy z was ma przydzielone co może oferować na sprzedaż <wskazuje na mnie> ty nie możesz żadnego z tych wymienionych na tablicy musisz więc wymyślić przedmiot.
Nadszedł czas mojej oferty.
''Sprzedam organy...''
Wybuch śmiechu (dominujący to od nauczyciela)
nie wiem o co chodzi i przekrzykuje zimnym głosem
''ORGANÓW KOŚCIELNYCH''
Nauczyciel ''Kiedyś pracowałam w mcdonaldzie i jak mi coś spadło to tego nie wyrzucałem''
Tylko tyle sobie przypominam.
Ostatnio edytowany przez Lukrecja (2014-01-24 02:43:17)
Offline
Pierwsza klasa. Historyk poważnym głosem zadudniał niczym grom na ucznia, który przeszkadzał w zajęciach:
-Oc*pi*łeś?
U nas na alei przed szkołą postawili marmurowe bloczki (chyba do ozdoby).
-Idź na aleję i stuknij czołem w bloczek, zrobisz mi przyjemność
-Przeszkadzasz
-Przepraszam
-Mamę przeproś
-Mogę wyjść?
-Wyjdź, ocal moje oczy
Morderczo wku*wiony:
-Won! Won z klasy!
(uczeń wychodzi, a nauczyciel siada i się szczerze po ludzku śmieje)
-Przesiedleńcy na ziemiach radzieckich mieli nieprzyjemne życie, nie mieli wifi
-Zapytaj się taty, czy dwadzieścia lat temu był trzeźwy
Trzeba nadmienić, że tego typu wypowiedzi są na każdej lekcji u tego samego nauczyciela!
Offline
Kilka słów naszego wykładowcy algebry
"W nierownosci Cauchy'ego - Schwarza zachodzi mamy rownosc"
Profesor nie wymawia 'r', więc co chwile dane jest nam słyszeć "liczby ujojone"
Ponadto pisze literkę "ł" w taki sposób, że wygląda ona jak "t" (robi laseczkę, a później poziomą kreskę w połowie) więc parę razy mieliśmy na tablicy napisane takie perełki jak np "wykresem funkcji jest wnętrze kota"
_________________________________________________
To trochę mniej na temat, bo nie tekst nauczyciela, a kolegi - studenta. Oto jak wygląda zaproszenie na lodowisko studentów politechniki
typedef struct{
int chceIscNaLodowisko;
int termin;
}osoba;
char *lodowisko = "Orbita";
osoba Agnieszka, AniaS, AniaT, Kuba, Marcin, Marlena, Radek;
char *terminy[4];
termin[0]="W ten weekend (dzis/jutro)";
termin[1]="W przyszłym tygodniu (20-26 I)";
termin[2]="W kolejnym tygodniu (27 I - 2 I)";
termin[3]="W sesji";
scanf("%d ", &(Marlena.chceIscNaLodowisko));
if(Marlena.chceIscNaLodowisko)
scanf("%d", &(Marlena.termin));
Offline
Nauczyciel fizyki:
"Ty! Do odpowiedzi! No nie cykaj się, najwyżej 0 dostaniesz i wpierdol od rodziców."
"Co się bazgrzesz? Jak dostaniesz 0 to nie zaburzy ruchu planet. Jak cię samochód przejedzie to też nic takiego"
Nauczyciel edukacji dla bezpieczeństwa i informatyki:
"Nie masz pendrajwa? Oj, moje biedactwo. No to masz 0 ze sprawdzianu" i podarł kartkę uczniowi <cisza>
Nauczycielka od biologii:
"No słoneczka, widzimy na tej tablicy krzyżóweczkę, moje dzióbeczki i w tej krzyżóweczce, baranki jest napisana odpowiedź. Rozumiecie, szefunie?"
Nauczycielka od historii:
"Hitler miał wystrzałowy 'miodowy dzień'"
Offline
Fanatyczka XIII. Století
Wrzucę trochę starych tekstów nauczycieli i wykładowców, które pospisywałam. Będę tu wrzucać też teksty ludzi z roboty.
Wydarzenia z roboty:
Chodzi jakaś kontrola, nagle lider operator (B.) otwiera maszynę i coś majstruje. Ja zdziwiona, bo produkt był prawidłowy i nie było żadnych awarii, więc jak kontrolerzy poszli, pytam go:
-B., co Ty robiłeś w napełniarce, przecież nic się nie zjebało.
B.: Ty nic nie rozumiesz! Nic nie robiłem, świrowałem pawiana, i udawałem, że coś robię, żeby nie było, że nic nie robię. Pamiętaj: świrowanie pawiana to podstawa!
B. po rozmowie z kontrolerami zmienia kod, który zmieniłam na początku naszej zmiany. Pytam go co było nie tak, bo widziałam że zmienia tylko jedną czcionkę kodu z liczbą 2 na inną czcionkę z liczbą 2. On stwierdził, że kontrola stwierdziła, że ta dwójka wygląda bardziej jak osiem.
Ja: Ale przecież wszystkie czcionki są takie same!
B.: No tak, ja to wiem, Ty to wiesz i ja też im to powiedziałem, ale oni się upierali, więc zmieniam. Nasz klient nasz pan, nie będzie żadnej różnicy, ale oni będą zadowoleni, że jest kod zmieniony, a my będziemy mieli spokój. Pamiętaj: świrowanie pawiana to podstawa!
Dwie pakowaczki siedzą przy taśmie i pakują kosmetyki, a bardzo przystojny operator linii pakującej (M.) robi obliczenia na kartce, opierając się o stół i wypinając do nich tyłkiem. One się patrzą, pakują coraz wolniej, nagle jedna z nich:
- Taka pozycja to to propozycja!
Lider operator (B.) do drugiego operatora (M.):
-Masz dychę?
-Nie mam kasy przy sobie.
-Ale klucz płaski dziesiątkę!
-A! A to też nie mam.
Ja z M. robimy przezbrojenie, czyli w tym przypadku zmianę formatu i produktu. Po podłączeniu zbiornika czekamy, aż zleci woda i zacznie lecieć produkt. Czekamy, czekamy.... Nadal czekamy...
Ja: A otworzyłeś zawór?
M. zrobił facepalm: No właśnie nie! To do końca zmiany byśmy sobie poczekali...
Lider operator puszcza produkt testowy, z niezadowoloną miną patrzy na zgrzew tubki, otwiera maszynę, rozsuwa szczęki kodujące i z jeszcze bardziej niezadowoloną miną przygląda się dokładnie. Z taką samą miną mówi do mnie:
-Kto zmieniał kod? Pewnie M.?
Ja: Nie, ja zmieniałam, a co, aż tak źle?
On z szerokim uśmiechem: Idealnie!
M. stoi na napełniarce i podłącza zbiornik. Stoję sobie koło pakowaczek, jedna z nich (pakowaczka M.) daje mi torbę z cukierkami i gumami i mówi:
-Gumę albo cukiereczka?
Ja: A, cukiereczka.
Pakowaczka M. woła do M.: Cukiereczku, chodź tu!
Myślałam, że on ze śmiechu spadnie z napełniarki xD
B. coś tam majstrował w pakieciarce, zrobił co zamierza, ustawił pakieciarkę i dziwi się, że nadal nie działa. Coś jeszcze kombinuje z 10 min. i nadal nie działa.
Ja: B., a może osłonę byś zamknął?
B. strzelił facepalma: Ja tu myślę o nie wiadomo jakiej awarii a tu po prostu drzwi niezamknięte...
Pakowaczka M. w swoim pierwszym dniu roboty mówi o operatorze M.:
-Widzę że nawet macie własnego bogyguarda. Nic nie robi, ale jak się prezentuje! Powiedziałabym, że to taka... Rureczka z kremem. Albo torcik królewski. Ciasteczko słodziutkie z czekoladką...
Ja: Może mu to powiem?
Pakowaczka M.: No a czemu nie, sama bym mu to powiedziała.
Powiedziałam, beka była nieziemska xD
++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Wykładowczyni opowiadała o chłopcu z podstawówki (9, 10 l.), który do kolegi powiedział na zasadzie odruchu:
- Zawiąż sznurówki, bo się wypierdolisz.
Ktoś tłumaczy za angielskiego zamiast:
- Jak różnią się od innych hoteli?
jako:
-Jak one są różne od innych hoteli?
Wykładowczyni zamiast powiedzieć "personifikacje cnót kardynalnych, boskich" powiedziała "cnót kardynalskich"
Wykładowca:
-Uwagi do pracy pana A. poproszę. Pani M. na początek. Ma pani jakieś uwagi?
-Chyba nie.
-Ale pani doradziła koledze...
-No nie wiem, pan najlepiej wie, panie profesorze.
P. i M. rozmawiają o kierunku studiów stosunki międzynarodowe.
P. Myślisz, że na stosunkach coś się robi? No proszę Cię...
Mam kumpla na stosunkach i on dwa razy więcej pije niż ja i dwa razy więcej nic nie robi. To, że nazwa inteligentnie brzmi to nic nie znaczy.
Na włoaskim:
P.K.: No czytaj!
D.G.: Ale następne?
P.K.: Nie, to samo! Nie dość, że sie nie uczysz, to jeszcze nie uważasz. To ja przeczytam.
Na jednej konferencji naukowej z tyłu siedzieli jacyś młodzi księża i komentowali wykładowców:
-Uuuu... Biskupi... Czaaaad...
M.S.: Jeżeli coś śmierdzi to jest skórzane.
B.F.(wącha swoją rękę): Jestem skórzana!
mgr H.: Cos mieliście jeszcze dzisiaj zrobić.
P.K.: Ale pani pamięta, że mieliśmy coś zrobić czy nie?
mgr H.: No ja pamiętam.
P.H.: Eeee...
mgr H.: o pracy A.Z. (pustej): No to jest dzieło sztuki.
Ja: Tak, minimalistycznej.
A.Z.: Wyraziłem tylko to, co miałem na myśli, nic więcej.
Rozmowa o "Nad Niemnem":
Nauczycielka: To jest powieść tendencyjna.
M.H.: Z tendencją spadkową. (...) W następnym odcinku: czy Elżbieta będzie kosić zboże?
Opowiadanie Orzeszkowej (ktoś czyta tytuły, inni komentują):
Cham
Jędza (Jakie towarzystwo... Cała rodzina()
Cnotliwy (A.Ż.: A to sąsiedzi)
Argonauci
Melancholicy
Wymyślamy tytuły rozdziałów książki o naszym kierunku:
Wykładowca: Niech pan wymyśli jakiś tytuł.
Ł.Z.: O Boże...
Wykładowca: "O Boże"?
A.Z.: Niech będzuie. Pierwszy miesiąc na uczelni.
Wykładowca:
-Przewidziała śmierć jednej z książ... Księżna, księżnie rosyjskiej.
Wykładowca od literatury współczesnej zamiast "strz" mówił "cz", najfajniej to brzmiało, jak przeczytał jakiś wiersz z fragmentem "głuchy strzał" xD
dr Kubik mówi o tym, że nieznajomość prawa nie zwalnia od jego przestrzegania:
-Gdybyście mnie zabili, to nie możecie się tłumaczyć, że nie wiedzieliście, że nie można zabić pani Kubik.
A.G.: O co chodziło w tej piosence?
F.Z.: Bo go zastrzeliła, zła kobieta była.
Wspomnienia wykładowczyni, która pracowała w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego:
Student do bibliotekarza: Proszę pana, wolny dostęp, co to jest generalnie?
Młoda osoba o wyglądzie mieszkańca Pragi Północ:
-Proszę pani, gdzie tu jest prawo karne? Bo szukam o tym, no... Niesprawiedliwym aresztowaniu.
x.: Proszę pana, szukam informacji o klubach kibica.
Bibliotekarz: A może pan sprawdzi na Komendzie Głównej Policji?
x.: Czy jest tu jakiś katalog na półkach?
x.: Czy tu się wypożycza książki czy coś takiego?
x.: Znalazłem takie sygnatorium, ale za bardzo nie wiem.
Nieśmiały czytelnik BUW przedstawia problem:
-Ja jestem dzisiaj, byłem wczoraj i będę jutro.
dr G. o znakach korektorskich:
-Jest różnica między zmniejsz odstęp a zlikwiduj odstęp. Jest różnica, bo mogę was zmniejszyć o głowę, albo mogę was zlikwidować.
+Nauczycielka czyta fragmenty z naszych rozprawek:
Posąg z Milo to tors pięknej kobiety.
A.Z.: Półtusza z wieprza.
(...) ale tors (...) to jest tułów.
T.M.: Kadłubek.
(...) spełnianie planu przez Judyma
(...) plan ideologiczny Judyma
Myślimy wtedy o czymś strasznym co dotknęło tych kobiet.
(....) owe dzieło (...) ów posąg
Dr Judym widzi jej piękno, ale też chłód, którym go obdarza.
W podanym fragmencie jest cytat...
A.Z. (naśladując górnolotny styl wielu wypracowań): Zaliwżdy ta ów kurwa mać, szlachetnie przyznawszy...
Ja: Zali wżdy piszę się osobno, ale tak jest bardziej artystycznie.
A.Z.: Jest bardziej zaliwżdowe.
Pani Rollison jest totalnie zdesperowana.
Matka Boska ma duży problem.
Judym posiada rozterki (A.Z.: Kupię, sprzedam, zamienię, oddam)
Obserwujemy poglądy Judyma.
"Ludzie bezdomni" jest przepełniona symboliką.
"Posłuchajcie bracia miła" to wiersz Adama Mickiewicza.
A.Z.: Lepiej późno niż wcale. Później będzie za późno.
Ja: Masz podręcznik?
A.Z.: Podkocyk też mam.
S.: Na poniedziałek miał być podręcznik, na dzisiaj "Panny z Wilka", a na jutro "Granica". To w poniedziałek były "Panny z Wilka", a na dzisiaj podręcznik. To logiczne chyba.
R. Są pewne granice.
K.O.: Żadnych granic!
R.: Ta, keine grenzen.
Z próbnej matury:
Żołnierz i jego śmierć była przedstawiana w inny sposób (jak pan i jego pies).
Postanowili rozstrzelać go z łuku.
Obserwując losy Wokulskiego, uwaga czytelnika skupia się na (...)
Wokulski to człowiek uległy uczuciowo.
Wokulski to człowiek o dobrze usytuowanej sytuacji społecznej.
Główną cechą było poczucie polskości i mienie narodowej tożsamości.
Ja w wypracowaniu o "Weselu": "(...) mordowali przedstawicieli szlachty z powodu rzekomych krzywd wyrządzanych które wyrządzali chłopom"
M. opowaiada historię z domu o tym, jak przesunął kota (który ciągle śpi i to w tym samym miejscu), bo leżał mu na kapciach.
Jego ojciec przychodzi patrzy na kota i mówi z oburzeniem:
-Posunąłeś kota? Widzę- posunąłeś kota!
Matka M.:
-Ty w ogóle słyszysz co Ty mówisz?
Polonistka:
-Rzęsisty deszcz ognia, no synestezja jak strzelił.
G.: To jest dość mało jak na ogólnopolskę.
Wykładowczyni:
-W poprezedniej grupie zadano pytanie, czy te programy są płatne. Nie, nie są bezpłatne.
Ja.: A jakże, za darmo to tylko kopa.
A.Z.: Nie, za darmo to tylko gazetki od Świadków Jehowy.
A.Z.: Podcierać się czymś, co było Harlequinem... Deprymujące!
P.K.: Kibel już nigdy nie będzie taki sam...
dr K. A. słynął z tego, że w treść wykładu wplatał zupełnie inne treści, które nie brzmiały jak wtrącenia, mówił to wszystko jednym ciągiem:
(jak ktoś kichnął): Rejesteruje tylko jedno zdrówko czasopismo, "Gazetę Wyborczą Poznań"
Inny przypadek z dr K.A.:
-To jest ta baza BzCze o, i tam można jeszcze okno otworzyć czy coś która istnieje od 1996 r.
Jeden wykładowca odczytuje listę:
-Bernardeta!
Dziewczyna o imieniu Bernadeta go poprawia: Bernadeta!
-O przepraszam, dodałem "r", żeby spotęgować wrażenie.
Wykładowca:
-W tej chwili najlepiej by było jakby jedna osoba siedziała w magazynie, a druga przy komputerze. I osoba w magazynie krzyczy...
F.Z. (teatralnym szeptem): Chuj ci w dupę!
Wykładowca (P. M.) był bardzo zorientowany w omawianych tematach:
-Na pewno Państwo to gdzieś znajdą, jak z pół godziny temu znalazłem to gdzieś.
Później:
-OK, dobra, nie wiem, poddaję się.
Później:
-Mamy ten opis w banku opisów?
-Nie!.
P.M.: Nie ma... No nieważne, mi też się nie udało.
A.Z.: Jeżeli coś się nie udało nazwijmy to wersją beta.
P.M.: - Coś nam się udało?
Wszyscy: Nie.
P.M.: Zaznaczyło się na niebiesko?
Wszyscy: A to tak.
P.M.: No, mi pół godziny temu jak to robiłem też się tak zaznaczyło.
Ostatnio edytowany przez Johana_MarieXIII (2014-08-14 06:05:31)
Offline
Fanatyczka XIII. Století
Będzie post pod postem, najwyżej zostanę przez to uduszona
Dalej wydarzenia z roboty:
Razem z operatorem M. montujemy części formatowe do napełniarki, przy czym czasami można się trochę uszkodzić. Poraniłam sobie dłonie i wytarłam je o bluzę roboczą na cyckach, więc miałam krwawe ślady xD Operator B. do operatora M.:
-M., krwawisz?
M. nie jest zdziwiony pytaniem (pewnie myślał, że B. chce go wysłać, żeby sobie przemył rany wodą utlenioną), ogląda swoje dłonie i przedramiona, widzi, że nie ma żadnych skaleczeń i pyta:
-Nie, dlaczego?
B. bez słowa pokazuje na moje ślady na cyckach i wszyscy mamy bekę xD
+++++++++++++
Ja: B., mógłbyś mnie oświecić w jednym względzie, czemu rurka z powietrzem nie jest podłączona do dyszy?
B. (z miną pełną niedowierzania i wręcz przerażenia): Jak to nie jest podłączona do dyszy?
Ja: No nie jest, weź zobacz.
Idziemy do napełniarki, B. długo i uważnie się przygląda, po czym z miną odkrywcy i filozofa oznajmia:
-Bo wypadła!
++++++++++++++
Stoję z B. przy napełniarce, on bardzo uważnie się przygląda i widać, że coś mu się nie podoba. Otwiera drzwi napełniarki, nadal patrzy i nic nie robi. Odwraca się do mnie, patrzy bez ruchu ze dwie minuty.
Ja: Co?
B.: Coś miałem zrobić... Coś miałem zrobić, ale nie wiem co.
Zamyka drzwi xD
Offline