Nie wiem czy w dobrym wątku, ale powie mi ktoś dlaczego protestanci nie uznają modlitwy za zmarłych, chociaż jest o tym w Biblii? Już od jakiegoś czasu nurtuje mnie to pytanie.
Offline
Hmm, ja tam w sumie się nie doszukałam o tej mszy niedzielnej, i w sumie mi to zwisa, powinno się chodzić tam wtedy, kiedy czuje się taką potrzebę. Hmm, i zauważ, że przy wszystkich przykazaniach, zawsze się zaznacza, najważniejsze z nich jest przykazanie miłości, które nie mówi wcale o chodzeniu do kościułka;)
Offline
Fanatyczka XIII. Století
Nie wiem czy w dobrym wątku, ale powie mi ktoś dlaczego protestanci nie uznają modlitwy za zmarłych, chociaż jest o tym w Biblii? Już od jakiegoś czasu nurtuje mnie to pytanie.
Arisu, gdzie jest o tym w Biblii? W Księgach Machebejskich, które należą do kanonu Biblii katolickiego, ale dawniej nie były uważane za księgi kanoniczne, tylko za apokryfy (i dlatego protestanci ich nie uznają) i nawet z tego co wiem, przez Kościół Rzymskokatolicki uważane są za księgi deuterokanoniczne. Poza tym nie noszą znamion natchnienie przez Boga, nie są ścisłe pod względem geograficznym i historycznym, tak jak księgi kanoniczne. Ponadto ich treść, m.in. modlitwa za zmarłych, stoi w jawnej sprzeczności z księgami kanonicznymi, które mówią jasno, że istnieje tylko piekło i niebo, nie wspominają nic o duszach w czyśćcu, za które należy się modlić.
"A jako ludziom postanowiono raz umrzeć, a potem sąd, tak i Chrystus raz jeden był ofiarowany dla zgładzenia wielu grzechów. Po raz wtóry ukaże się bez grzechów tym, którzy go oczekują ku zbawieniu." (Hbr 9, 27n, tłum. ks. E. Dąbrowskiego).
Nauka o czyśćcu ostatecznie ukształtowała się w KRK dopiero w XIII w.
Offline
Dzięki za odpowiedź. Ja właśnie też się z tym nie do końca zgadzam, uważam, że każdy człowiek powinien sam sobie zapracować na Raj. Tyle że jestem katoliczką i w sprawie śmierci mojej babci "muszę" się za nią modlić >.<
Offline
Fanatyczka XIII. Století
Zgadzam się z Kuro.
Offline
Hmm, ja muszę praktykować katolicyzm, ze względu na sakrament bierzmowania. No i mama sama niejednokrotnie prosiła, ze chociaż dopóki będę z nią mieszkać, żeby praktykować. I myślę, ze gdybym mogła wybrać religię dla siebie, byłby to któryś z odłamów protestantyzmu, ponieważ swą jednak pewne zasady oczywiste w kościele rzymskokatolickim, które są raczej sprzeczne z ogólnie przyjętymi naukami z Biblii. Chociażby, ta modlitwa za zmarłych. Nie zastanawiałam się and tym, ale zaczęłam sobie rozważać, czytając posty. I popieram słowo Arisu, że każdy człowiek powinien sobie zapracować na raj. I na przykład, te msze, które chyba się nazywają gregorianki, gdzie przez miesiąc się chodzi do kościoła i modli za jakaś zmarła osobę. Kościuł zdjął opłaty za spowiedź setki lat temu, ale dalej kościuł to raczej jeden wielki biznes. No bo nawet za msze pobiera się opłaty, a każdy zdrowo myślący wie, że zwykły śmiertelnik niewiele zmieni w życiu pozaziemskim, a zwłaszcza pieniędzmi.
Kuro, jeżeli chodzi o zrzutkę na tackę.. Gdzie jest takie prawo kościelne;D? Ja od dawna nie daję. Aczkolwiek, w sumie ksiądz też musi z czegoś żyć, jeść, płacić za wodę itd. Ale też oczywiście bez przesady. W jednym z wcześniejszych postów wspomniałam o kilku znajomych księżach. U jednego z nich często bywamy ze znajomymi na herbacie, porozmawiać i wogóle. I muszę przyznać, że chociaż jest wartościową psychicznie, wykształconą osobą, to jednak to niezbyt przyjemnie, gdy widzę jego warunki w mieszkaniu. Zestaw kina domowego, płaski telewizor, pokaźna kolekcja filmów dvd i płyt cd, pamiątki z podróży z wileu państw świata. O wiele lepiej niż w moim mieszkaniu, w którym pracują oboje rodziców. Hmm, jednak coś z tymi pieniądzmi w kościele jest nie tak...
Podsumowując- kościół jako sam Bóg i spokojna cicha wiara, nie przeszkadzająca nikomu, jak najbardziej. Kościuł jako instytucja, absolutnie nie. To coś, jak bazary, w którym jeden drugiego przekrzykuje, wśród ogólnego chaosu, i miliona starszych babć przepychających się przez wąskie uliczki, gdzie jest ich pełno.
Ostatnio edytowany przez orkov (2011-01-12 21:18:20)
Offline
Fanatyczka XIII. Století
Hmm, ja muszę praktykować katolicyzm, ze względu na sakrament bierzmowania.
Ja przyjęłam "sakrament bierzmowania", ktory był nieważny, bo zrobiłam to tylko dla rodziców, moje zachowanie i moje przekonania były wtedy bardzo dalekie od chrześcijaństwa. Więc nie jest tak, że się musi praktykować tylko ze względu na przyjęcie bierzmowania.
Offline
Mówiąc 'praktykowanie' chodziło mi o chodzenie do kościoła i na zbiórki przed bierzmowaniem. Hmm, wiele razy odbywałam nieciekawe rozmowy z rodziną na temat kościoła, ponieważ przez msze nie odczuwam większej różnicy w życiu, a oni jednak nalegali. Hmm, w sumie moje msze wyglądają tak, że przez całe nabożeństwo bujam w obłokach, a na kazaniu ucinam sobie półgodzinną drzemkę...
Ja też przyjmuję go dla rodziców.
Ostatnio edytowany przez orkov (2011-01-12 21:33:19)
Offline
A ja przyjmuję bierzmowanie z tego względu, że już, nie mając owego bierzmowania, zostałam, wbrew prawu kanonicznemu, matką chrzestną. No i bierzmowanie mieć muszę, bo mnie odchrześnią. A moje dziecko jest tak fantastyczne, że nie mogę na to pozwolić!
Chcę to bierzmowanie też trochę na przekór księdzu. On, co spotkanie wmawia mi, że jestem chodzącym zuuueemm i nie muszę brać bierzmowania teraz, a ja sądzę, że moja wiara jest wystarczająco dojrzała abym mogła być pełnoprawną chrześcijanką.
Nie katoliczką.
Offline
Zgadzam się co do tego, że Kościół to instytucja trzepiąca kasę.
Aha i pytałam księdza i on stwierdził, że Marcin Luter wyciął fragmenty Biblii (w tym Księgi Machabejskie), bo były mu niewygodne i uznane za apokryfy bo były napisane po grecku. Sama nie wiem co o tym myśleć... W każdym razie dalej raczej nie uznaję modlitwy za zmarłych.
Ostatnio edytowany przez Arisu (2011-01-13 17:20:03)
Offline
Fanatyczka XIII. Století
O nie. Akurat reformacja była powrotem do prawdziwego, biblijnego chrześcijaństwa i tego zdania się trzymam. Powrotem od półpogańskich katolickich wierzeń i zwyczajow do źródeł chrzescijaństwa, czyli do Biblii. To nie było dla kasy. Za przystanie do ruchów reformatorów chrześcijańskich groziły różne kary, zwykle fizyczne, zwykle trwałe, a najczęściej po prostu śmierć, i to wcale nie lekka, łatwa i przyjemna. Ludzie, którzy dołączali do przywódców reformacji robili to ze względów ideologicznych, nie dla korzyści doczesnych, bo ŻADNYCH korzysci doczesnych z tego mieć nie mieli, wręcz przeciwnie. Było to osoby silnej wiary i zaufania do Boga.
Rzekłam. Takie jest moje zdanie.
Offline
A ja myślę, że nieważne w co się wierzy - czy się jest katolikiem, żydem czy ateistą. Ważne żeby żyć i dać żyć innym. Tyle.
Offline
Przeklęty
O i tu się z tobą zgadzam
Offline