Jestem za, oczywiście niech to bdą skrajne przypadki ludzi których choroba wyniszcza od środka do tego bardzo boleśnie, czy męczą się bdąc sparaliżowanymi. Ale jak zaznaczam skrajne przypadki, a nie totalna legalizacja, bo w tym przypadku to co drugi nastolatek którego nikt nie rozumie by szedł zaraz po 18tce na rzeź. Albo przeciętny hejter który w życiu nic nie osiągnął i jest już zmęczony życiem, budzi się w wieku 40 lat, ja nie mam nic jestem bez pracy, rodziny, dalszych perspektyw na prosperowanie. (No sry ale sam sobie zawaliłeś, albo walczysz, albo się poddajesz i sam się zgłoś do kostuchy tzn, we własnym zakresie.)
Oczywiście jeśli w Polsce jak by zalegalizowali to NFZ ze względu na oszczędności wróciłby do gilotyny albo nie jaki pan KAT by przyszedł do twojego łóżka z siekierą w ręku. etc. bardziej humanitarnie betonowe buciki i do basenu . A w weekend: dzieci dzisiaj uczymy się pływać na plecach !
Heh, głupie to troche, ale taka jest rzeczywistość tego w tym kraju.
Jak mowie jestem, za ale pod ścisłym nadzorem i aby to miało ręce i nogi.
Offline
Kusiciel
jestem za, ale naprawdę w skrajnych wypadkach typu np. sparaliżowana osoba ma do końca życia leżeć w łóżku
Offline
Jeśli osoba, na której ma być wykonany ten zabieg tego chce, to jestem w 666% za.
Offline
Spec od zadawania męczących pytań i przepalania grzałek do e-petów
no i wszystko jasne.
Zuo
Offline
Fanatyczka XIII. Století
Co innego eutanazja, a co innego uporczywa terapia. Odróżnienie tych dwóch przypadków zależy już od konkretnego przypadku medycznego i najwięcej do powiedzenia mają lekarze znający dany przypadek. Co ciekawe, nawet kościół rzymskokatolicki (i inne wyznania chrześcijańskie) dopuszcza przerwanie uporczywej terapii, a nie dopuszcza eutanazji (nie jestem i nigdy nie byłam katoliczką, ale od zawsze zgadzam się z większością nauk moralnych kościoła rzymskokatolickiego).
Offline
Problem w tym, że lekarze w zależności od swojego sposobu postrzegania mogą to różnie interpretować- dla jednego np. wszczepienie rozrusznika serca jest uporczywą terapią, dla innego jest normalną terapią.
Z mojej wiedzy wynika, że nie ma uregulowań prawnych, które jasno tłumaczą pojęcie uporczywej terapii. Teoretyzując utrzymywanie przy życiu osoby od 20 lat w śpiączce jest przejawem przesadnego leczenia, jednakże znane są przypadki ludzi, którzy po takim czasie się wybudzali. Kwestie medyczne też tu są bardzo niejasne- niby śmierć pnia mózgu lub duże zniszczenia tegoż organu oznaczają niemożność odrębnego, niezależnego życia, aczkolwiek czytałem o przypadku Argentyńczyka czy Kolumbijczyka (nie pamiętam dokładnie, mniejsza o to), który przeżył po odstrzeleniu mu 1/3 mózgu, co więcej myślał logicznie i żyje do dziś. W tej kwestii najlepszym rozwiązaniem byłby tzw. "paszport życia"- dokument, w którym denat ogłosiłby swoją wolę co do przyszłości jego leczenia. Z drugiej strony- dałoby to podwaliny do wprowadzenia eutanazji.
Offline
Potępiony
Eutanazja?
Jestem za tém, jeżeli chory tak chce. Pamiętam, jest nawét piosenka zespołu »Łzy«, »Anastazja«... opisuje w cudowny sposób tę sprawę. ^^
Offline
Przeklęty
Myśle ze jeśli jakaś choroba jest nieuleczalna, albo coś jest bardzo ryzykowne, to jeśli pacjent chce to tak.
Aczkolwiek to się kłóci z kilkoma religiami. Więc troche krucho...
Offline
Ja jestem za, bo jak już napisałyście, jeżeli osoba, która cierpi i najbliższe jej osoby się na to zgodzą, to nie jest zabójstwo, ale ulżenie w bólu. Ja sama nie wiem jakbym się w takiej sytuacji zachowała, czy bym wyraziła zgodę na eutanazję najbliższej mi osoby. Myślę, że bym pozwoliła na to, bo sobie też bym ulżyła, nie mówię w znaczeniu, że nie będę się musiała kimś opiekować, tylko ja też przecież cierpię patrząc na bliską mi osobę, która się męczy.
Offline
Jestem za, jeśli dana osoba ma powody. Ale ma to być porządnie przeprowadzone, żeby nie wydarzyła się sytuacja, że komuś podano zbyt małą porcję nembutalu i pochowano go żywcem.
Offline
Trzy razy na Tak. Eutanazja to nie samobójstwo, O eutanazje się prosi gdy nie ma nadziei i nie jest się w stanie z różnych względów dokonać tego drugiego. ( Ale nie dlatego że ktoś boi się sam sobie odebrać życia, albo ma depresję)
Wszystko musi być postrzegane w szerszej perspektywie.
Offline
Przeklęty
A jeśli ma poważny powód, bo nie ma nikogo, jestem bezdomna i ma wszy?
Nie chcę już żyć, nie mam dla kogoo zyć, jestem alkoholikiem i nic mi nie pomaga?
Żadne terapie an nic? Zaczynam wariować?
Dla kogoś to jest poważny powód.
Dla kogoś zerwanie z kimś jest powodem do śmierci.
To jest zbyt względne pojęcie ja dla mnie,
Offline