#1 2015-03-03 22:14:56

 Kamlost

Dusza

44251525
Zarejestrowany: 2015-02-07
Posty: 15
Punktów :   
WWW

Spacery

Jak już kilkukrotnie wspomniałem na łamach tego forum jestem osobą skrajnie nudną. Nie posiadam hobby, czy zainteresowań w szczegółowym tych słów znaczeniu. Lubię jednakowoż chodzić na spacery, zazwyczaj samotnie. Wiem jednocześnie, że w samym upodobaniu samotny nie jestem. Chciałbym nawiązać jakiś kontakt z Wami, ze społecznością na forum, tylko nigdy nie byłem w tym szczególnie dobry, dlatego spróbuję poznać Was w odpowiadający mi, szczególny sposób.
Jaki jest idealny spacer?
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że ile ludzi tyle opinii, dlatego nie spodziewam się jednego wniosku, tylko raczej morza możliwości. O człowieku można powiedzieć wiele na podstawie tego jak spaceruje, ha? Dlatego interesuje mnie właśnie taki idealny spacer. Czy byłoby to wiosną, latem, zimą, czy jesienią. Czy byłby to ranek, wieczór, czy północ. Po lesie, w górach, czy brzegiem morza. Jakiej słuchalibyście muzyki? Czegoś łagodnego, przez co docierałby do Was jeszcze szum morza, czy czegoś ciężkiego, co motywowałoby Was do dalszej ciężkiej wspinaczki i rzucenia wyzwania światu? O czym właściwie byście... Nie, to jednak zbyt osobiste. To wszystko.
Jestem po prostu ciekawy.


Aure Entuluva!



-------
Stowarzyszenie Białej Róży

Offline

 

#2 2015-03-03 23:03:51

 Dr. Hackenbush

Wygnany

Skąd: z miasta
Zarejestrowany: 2014-04-02
Posty: 117
Punktów :   

Re: Spacery

Mój idealny spacer, choć wolę słowo wędrówka, odbywa się w lesie, koniecznie w samotności, z muzyką Lacrimosy w uszach. Pora roku nie ma większego znaczenia, byleby tylko nic nie padało na głowę.
Lubię tak po prostu iść przed siebie wśród drzew, lubię drzewa, idąc rozmyślam o tym o czym w miejskim zgiełku pomyśleć nie mam czasu, ani ochoty.
Wracając z takich wędrówek człowiek jest odprężony, naładowany, co pozwala przetrwać kolejny bezsensowny tydzień.
Las pozwala przetrwać...


>> Wiedza dowodem jest syta, wiara zaś wiecznie głodna chodzi. <<

Offline

 

#3 2015-03-04 17:02:52

VampireJuliet

Dusza

Zarejestrowany: 2014-12-17
Posty: 16
Punktów :   

Re: Spacery

Podobnie jak Dr. Hackenbush- kocham spacery w lasie. Mój idealny to letnia noc- uwielbiam iść przed siebie po ciemku, wśród drzew, czując na twarzy pozostałości ciepła letniego dnia... Najlepiej kiedy jest mgła. Idąc podziwiam piękno przyrody, które inspiruje mnie do narysowania czegoś magicznego. Poznaję także samą siebie, bo nie czuję ciężaru świata, ciągłych starań, by być lepszym i nieustannej gonitwy, walki o marzenia. Po prostu jestem tym, kim się czuję i nigdzie się nie spieszę.

Offline

 

#4 2015-03-04 21:13:49

 Kamlost

Dusza

44251525
Zarejestrowany: 2015-02-07
Posty: 15
Punktów :   
WWW

Re: Spacery

Wędrówka, to dobre, choć mocne słowo, trzeba z nim uważać. W dzisiejszych czasach przywykliśmy do tego, że wszystko jest dla wszystkich prawda? Tak się przyjęło. Jednak mam wrażenie, że gdy się zbliżyć do istoty rzeczy to nie do końca tak jest. Nie dla każdego jest wędrówka, nie każdy może zostać wędrowcem.

Doskonale Was rozumiem, las coś w sobie ma. Coś tajemniczego, coś przedwiecznego, coś co my też mamy w sobie. Nie zgadzam się jednak z szacownym doktorem co do nieistotności pory roku. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że dobry jakiś spacer niż żaden, ale jeśli mamy określić ten idealny, to pora roku raczej ma znaczenie. Z panią Vampire natomiast zgadzam się w 100%. Mgła w lesie potrafi zrobić niesamowite wrażenie, a letnia leśna ciemność to z pewnością czynnik pobudzający wyobraźnię, ten zapach...

Wracając do tematu pory roku. To trudne. Uwielbiam zimę, za śnieżne czapy na drzewach, za oszronione gałęzie krzewów, kontrast między bielą ziemi, a atramentem nieba i ten mróz, który przeszywa. Lubię wiosnę, za jej nieustanne deszcze, odrobinę ożywienia, którą wnosi i ten moment przejścia, który stanowi, kiedy słońce świeci mimo, że chłód ściska ziemię. Uwielbiam lato, za jego zachody, kiedy światło przestaje wydobywać się z jednego punktu, tylko przesyca powietrze, za różnicę między ciepłem dnia, a chłodnym majestatem ciemności nocy. Przyznam, że szczerze kocham jesień, za wszystko.
To trudne. Lubię każdą z pór roku, a myślę, że wszystko i tak zależy od nastroju, od chwili, od tego szczególnego powiewu wiatru... Dochodzę do wniosku, że idealny spacer to pojęcie podobne do wymarzonej partnerki, czy partnera. Zastanawiasz się nad tym czasem, w wolnej chwili, gdy ujmie Cię wygląd dłoni dziewczyny, którą zauważyłeś przypadkiem w tłumie. Taki wizerunek się rodzi i kreuje tuż poza obrębem Twojej świadomości, gdzieś głęboko w Twojej głowie. Takiej dziewczyny, złożonej z wielu uroczych cech myślisz, gdy ktoś pyta o ideał. A potem zjawia się ta prawdziwa i nieważne jaka jest, ta jest idealna.
Myślę, że tak samo będzie ze spacerem, ale... Nie przeszkadza mi to, chyba i tak warto się tak dla rozrywki zastanowić, więc ja obstawiałbym jesień. Las. Wieczór, ale z przeciągnięciem do nocy. Widziałbym to w jakimś chłodzie, żebym mógł założyć moją ulubioną kurtkę. Chciałbym, żeby na drzewach powieszone były lampiony. Lubię kiedy jest tam trochę światła, jakby... Jakby podkreślało ciemność.


Aure Entuluva!



-------
Stowarzyszenie Białej Róży

Offline

 

#5 2015-03-04 23:24:42

 Dr. Hackenbush

Wygnany

Skąd: z miasta
Zarejestrowany: 2014-04-02
Posty: 117
Punktów :   

Re: Spacery

Spacer to po prostu przechadzka, po parku, ulicą, nad miejski staw. W lesie mogę tylko wędrować, szukając, odnajdując, las jest symbolicznym początkiem wszystkiego i zarazem końcem. Wędruję przez gęsty las i wędrować nim będę aż po kres mych dni, las uosabia odwieczną walkę o byt, a każda w nim wizyta jest kontynuacją. Las zmienia się z porami roku, z biegiem lat, moja zaś wędrówka wśród drzew trwa.
Na zmiany nie mam wpływu, jednak las jest piękny o każdej porze roku.

Jeśli chodzi o ludzi nie ma ideałów, wymarzone partnerki po prostu nie istnieją. Wymyślamy je, by ich obraz w starciu z rzeczywistością rozpadł się na miliony ostrych jak brzytwy kawałków, raniąc boleśnie.
Życie nie ma sensu, tylko my możemy mu ten sens nadać, znajdujmy jednak sens w sobie, nie w drugim człowieku, tak jest bezpieczniej.
Ale to tylko moje zdanie


>> Wiedza dowodem jest syta, wiara zaś wiecznie głodna chodzi. <<

Offline

 

#6 2015-03-05 22:24:08

 Kamlost

Dusza

44251525
Zarejestrowany: 2015-02-07
Posty: 15
Punktów :   
WWW

Re: Spacery

Szacowny doktorze, nic by mnie tak nie cieszyło jak móc się z Tobą zgodzić, mając jednocześnie czyste sumienie. Masz oczywiście rację, jest różnica między wędrówką a spacerem, nie ma wątpliwości. Jednak nie wszyscy o tym wiedzą. Część ludzi nie wie nawet co to znaczy chociaż spacerować, zdążać do celu, o wędrowaniu nie wspominając. Tym niezmiernie przykrym sposobem nie każdy kogo spotkasz w lesie jest wędrowcem.
Ujął mnie motyw, który przedstawiłeś. Wędrówka po lesie jako odwieczna opowieść, której początek i koniec kryją się w zieleni. Bardzo ładne.
Znaleźć sens w sobie, nie wymuszać go od innych. To też mi się podoba. A jednak mówi się, żeby poznawać siebie poprzez napotkanych ludzi, prawda? Ktoś podejmie wątek celem podtrzymania konwersacji?


Aure Entuluva!



-------
Stowarzyszenie Białej Róży

Offline

 

#7 2015-03-29 00:24:15

 Kamlost

Dusza

44251525
Zarejestrowany: 2015-02-07
Posty: 15
Punktów :   
WWW

Re: Spacery

Ten wpis niewiele wniesie, więc jeśli macie natchnienie, to szukajcie powołania gdzieś indziej. To raczej tylko coś czym chciałbym się podzielić.
Byłem na cudownym spacerze.
Zupełnym przypadkiem usłyszałem dźwięki lutni, owładnęło mną nieodgadnione pragnienie spaceru po lesie. Nie wiem skąd przyszło, ani dlaczego, ale wydawało się słuszne. Szybko zgrałem jakąś łagodną muzykę instrumentalną na telefon i ze słuchawkami w uszach wyszedłem na zewnątrz.
Dopiero wtedy dowiedziałem się, że siąpi deszcz, nie przeszkadzało mi to, to miłe. Co więcej, w powietrzu wciąż unosiła się subtelna mgła. Dotarłem na skraj lasu, to było na wzgórzu, skąd widać było już palące się światła miasta. Naszła mnie myśl, dość niepodobna do mnie, że to z tej mgły się wywodzę. Powietrze pachniało wilgocią.
Wszedłem na swoją ulubioną ścieżkę, ona na początku idzie wzdłuż brukowanej ulicy. Gałęzie drzew tworzą nad nią taki wielki baldachim. Jak korytarz w pałacu. Przez mgłę miało się takie wrażenie, że prowadzi on w nieskończoność. Widziałem zarysy jakiejś ciemnej postaci przede mną, ale nie mogłem jej dogonić, po chwili zresztą i tak skręciłem w prawo między gęstsze drzewa. Musiałem pójść tamtędy, żeby spotkać swojego Starego Przyjaciela. Tak nazywam pewne szczególne drzewo. Stoi w pewnej odległości od reszty roślin. Nie jest zielone jak inne drzewa, jest uschłe, a korę ma czarną. Jest tam od zawsze, stojąc tam i patrząc na nie, w lekkim deszczu i w mgle przypomniało mi się jak kiedyś chciałem sobie pod nim podciąć gardło. Zacząłem się zastanawiać jak wiele osób już to zrobiło w tym miejscu. Wyobraziłem sobie dziesiątki postaci. Pomyślałem, że jest tam tak pięknie, że im zazdroszczę. Jeśli po śmierci przyjąłbym rolę obserwatora, to chciałbym umrzeć w tym miejscu. Nagle poczułem się zupełnie jak nie ja. Nagle zapragnąłem zobaczyć wszystko co jest dookoła mnie, jakbym używał oczu po raz pierwszy. Wdychałem wilgotne powietrze, jakbym nie robił tego od lat. Moje palce chciały poczuć kształt kory na drzewach. Poszedłem dalej czując euforię. Przeszła mi przez głowę taka myśl jakbym wypełniał jakiś boski plan, jakbym znalazł się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. Jakby to było dokładnie to co miałem robić w tym momencie. Jednak nie czułem się do końca sobą. Było mi dziwnie lekko. A las wyglądał niesamowicie, w mgle i tym łagodnym świetle zdawał się być miejscem nierealnym i wyjętym z czasu. Wyjąłem z uszu słuchawki, żeby wczuć się w ciszę. W pewnym momencie kiedy podszedłem pod pochylone ku ziemi drzewo miałem wrażenie, że muszę tu na kogoś poczekać, nie wiedziałem skąd mi się to wzięło i zdawałem sobie sprawę, że to idiotyczne, ale jednak wydawało się właściwe. Oparłem się plecami o pień i wpatrywałem w początek ścieżki, który ginął w mgle i zapadającym zmroku. Byłem naprawdę przekonany, że lada chwila ktoś wyjdzie zza tej zasłony. Las jakby pogrążył się ze mną w tym oczekiwaniu i cisza zgęstniała. Spędziłem tam ponad pół godziny i nikt nie przyszedł. Nie czułem zaskoczenia, nie oczekiwałem niczego. Jednak tak jak wcześniej czułem euforię, bo robiłem co powinienem, tak w tym momencie poczułem, że ktoś inny nie poszedł za przeczuciem i nie zrobił tego co sam powinien. Czułem rozczarowanie i w drodze powrotnej wszystkie emocje się rozwiały.


Aure Entuluva!



-------
Stowarzyszenie Białej Róży

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora