Arisu napisał:
W czym niby pomaga cięcie się? Na chwilę skupia się na bólu fizycznym a potem to dupa..
Ja zawsze tnę się, bo chcę się ukarać, ewentualnie czasami jak moje złe samopoczucie jest spowodowane inną osobą, to robię to, bo nie mogę zrobić nic drugiej osobie. Cięcie się pozwala wyładować złość. Zawsze, jak patrzę na tą skapującą krew, uspokajam się i już nie jestem taka wkurwiona.
Offline
nie obraźcie się ale czy cięcie to nie rodzaj emowskiego samookaleczania się... żeby nie byc swiety tez się ciąłem..
Offline
Kocham to uczucie ciepłej krwi spływającej po ciele, obserwować jak wydobywa się z nacięcia.
Wraz z krwią odpływa wszystko. Przychodzi zapomnienie.
Offline
FreaQ napisał:
nie obraźcie się ale czy cięcie to nie rodzaj emowskiego samookaleczania się... żeby nie byc swiety tez się ciąłem..
Dlaczego niby cięcie jest emo? Poza tym, że tak twierdzi nonsensopedia?jak ja uwielbiam te pieprzone stereotypy -.- przede wszystkim cięcie 'powstało' wcześniej niż styl emo... można co najwyżej powiedzieć iż cięcie jest powszechnie kojarzone z emo.
Scarlett, mam podobnie. Za to nienawidzę moich blizn, uhh <,<
Offline
Ja nawet lubię moje blizny. Ale nienawidzę ich za to że każda coś oznacza, każda blizna jest jakimś wspomnieniem. Żadna nie była bez przyczyny.
Offline
Kusiciel
Każda moja blizna się nazywa ( głupie, wiem )
Jedna z nich nazywa się Miłość- ta najgłębsza.
Offline
A dla mnie każda jest wspomnieniem...
Np taka na udzie - pierwsza kłótnia z byłym chłopakiem.
Mam taką pajęczynkę wyciętą na drugim udzie... tzn wyrytą, wbiłam igłę taką lekarską i ryłam.
Ona przypomina mi o słowach pewnego chłopaka "Nie, po prostu nie. Nie chcę i o."
Offline
Kusiciel
Ja mam również bliznę w kształcie krzyżyka. Nazywa się Anna- jak moja babcia.
Offline
Fanatyczka XIII. Století
Kiedyś się cięłam, ale to już przeszłość, która minęła razem z końcem I kl. liceum. Już nie odczuwam takiej przyjemności z bólu jak mi się zdarzało kiedyś. Ale zdarza się dla krwi albo z powodu wybitnego doła...
Poza tym piję wszystko co się nawinie (wódka, piwo, wino - zwłaszcza czerwone albo tanie owocowe, czyli tzw. jabol zwykle nie smakują mi drogie wina, im słodsze i tańsze tym lepsze), gandzią też nie gardzę, ale palę gandzię tylko okazjonalnie, jaram szlugi (zwł. mentole, w ogóle uwielbiam wszystko, co miętowe, i West Ice'y), cygaretki, cygara i tabaczę (kiedyś miałam wielką kolekcję tabak, teraz ostały mi się ino trzy czy cztery). Znaczy się, jestem żul, miło mi ;P
Tylko tak jak Arisu, nie uznaję seksu przedmałżeńskiego. No i jeżeli chodzi o narkotyki, to różne uspokajające brałam kiedyś (np. valium), paliłam też hasz (zwykle zmieszany z tytoniem albo ganją) i nadal haszem bym nie pogardziła, ale nie chcę żadnych tablet, hery czy innego gówna. Raz wzięłam herę, na szczęście jak widać nie jestem z osób, które uzależniają się po jednym razie, i już nigdy więcej nie chcę.
Z "osobliwości": jarałam majeranek, tymianek i bazylię xD Naprawdę ^^'' Czyste wariactwo xD
Offline
Fanatyczka XIII. Století
Doznania takie, jakbym jarała zwykłego blanta, ale to pewnie bardziej efekt placebo, bo miałam ochotę na ganję wtedy, a nie miałam skąd skombinować Po majeranku śmiałam się jak szalona xD I do kolegi później: "zajaramy jeszcze majerana?", "dawaj majerana" itd. xD A co było ciekawsze, spotkałam się z tym kolegą w celu pisania prezentacji na maturę z polskiego, mieliśmy wesołą naukę
Offline