Mishia - 2010-09-14 16:53:31

Jakich macie znajomych? Są gotami, metalami czy całkowicie się od Was różnią? Kim jest Wasz największy wróg? I w ogóle jacy ludzie Was otaczają?
PS. Przyznaje się bez bicia że temat zerżnięty z innego forum gotyckiego :)

Cneajna - 2010-09-14 16:58:50

Nie znam żadnych gotów ani metalów w 'realu'. Moje koleżanki słuchają różnej muzyki - od hip hopu, popu do rocka i pochodnych. Z kilkoma mogę porozmawiać o muzyce.
Kiedyś miałam przyjaciółkę, metalówę, pokłóciłyśmy się o straszną bzdurę... I nasza przyjaźń się skończyła.
Wrogów żadnych nie mam, jest kilka osób, za którymi nie przepadam, ale do nienawiści daleko ;)

Fantasmagoria - 2010-09-14 17:18:48

Ja powiem że moi znajomi nie są dość neutralni albo przynajmniej nie są zbyt "mroczni", Tak ię zkłada że wielu z moich znajomych to tak zwane "mangowce".
Misha , właśnie tak sobie myślałam że widziałam na innym forum podobny temat;)

BlackQueen - 2010-09-14 19:24:30

Hmmm... U mnie  w szkole jest dużo metali( tzn teraz jest ich mniej, bo jak wyszło, ze ostatnie klasy tworzyły ta największą społeczność metali), w ogóle w moim mieście jest ich sporo.

Hmm... może najpierw coś o moich dwóch przyjaciółkach. Jedna ubóstwia taniec i słucha hip hopu. Ma swój specyficzny styl ubioru i jest cholernie pojebana :P Właściwie mam zero wspólnych zainteresowań.:)  A druga ma mrok w duszy tez nosi glany. Mam z nią dużo wspólnych zainteresowań. Ostatnio zaczęłam ja inspirować żeby się ubierać w ciemne kolory. Swego czasu kumplowałam się z metalówą no, ale trochę za daleko mieszkam. A te bałwany z mojej klasy to są jakieś szare materie, w ogóle nie pasuje mi ich charakter. A stara klasa tak zdurniała, ze szok. Czasami ucinam z nimi pogawędki,ale mnie nie lubią raczej bo opierdzieliłam jedną cizię. Potem mam kilka znajomych z dalszych miejscowości, których humor się trzyma rekami i nogami :D.

Scarlett - 2010-09-14 19:31:04

W mojej okolicy nie ma nikogo takiego jak ja.
Mam jakiś tam znajomych ze szkoły ale bliższych kontaktów z nikim nie utrzymuję

Mishia - 2010-09-14 20:18:50

BlackQueen gdzie chodzisz do szkoły jesli można spytać? :)

DarkMonic - 2010-09-15 07:24:33

Ja mam 2 przyjaciół: Krzyśka i Martynę. Krzysiek słucha metalu, a Martyna w ogóle muzyki nie słucha. Wrogów nie mam, ale nie lubię dziewczyn z naszej klasy.

BlackQueen - 2010-09-15 15:03:06

Mishia napisał:

BlackQueen gdzie chodzisz do szkoły jesli można spytać? :)

Napisałam ci na PW.

EternalVampire - 2010-09-16 16:02:37

Ja mam jedną prawdziwa przyjaciółkę, która nie słucha żadnej muzyki. A wrogowie? Nie mam, są tylko nielubiane przeze mnie osoby

╬ Dama ╬ Apokalipsy - 2010-09-26 14:07:17

Wróg ?
Może i mam ...
Dużo osób nie lubię ...
Przyjaciele ?
Nie .. to raczej koledzy / znajomi .

DeathBoy - 2010-09-26 14:36:09

Znajomi-normalni ludzie
Przyjaciele-jeden kolega, który słucha Dezertera. Normalny ludź
Wrogowie-ALL JP

╬ Dama ╬ Apokalipsy - 2010-09-26 15:18:03

jeszcze wczoraj byłam nowopowstała a dziś jestem władca ciemnosci xd yeah ale fajnie xD

Johana_MarieXIII - 2010-10-29 23:45:08

To pewnie będzie długi wywód, gratulacje dla tych, którzy przeczytają w całości i zrozumieją mój zawiły sposób pisania. Nie podaję imion ani pseudonimów, tylko inicjały.

Ja kiedyś w gimnazjum miałam sporo znajomych metali, gotów, punków itd., większośc była z mojego gimnazjum, więc spotykaliśmy sie na przerwach, siadaliśmy w kółeczku na środku korytarza i robilismy za grupkę dziwaków, czy, jak to nas czasami żartobliwie nazywano, "satanistyczne kółko różańcowe" xD Chodziłam sobie z nimi na winiacza, na browara, na wódę, albo po prostu chodziliśmy po jakiś łąkach, po ruinach fabryk, gadaliśmy o rzeczach ważnych i nieważnych... Ale jak poszłam do liceum, nagle, dosłownie z dnia na dzień, przestali mnie zauważać... Zwłaszcza T., z którym byłam nierozłączna (on punk, ja gotka, pełni największego zrozumienia dla siebie, największego oddania i najgłębszej przyjaźni). Nie wiem czemu. Podobnie moje dwie przyjaciółki z podstawówki (Z. i M.), ale z nimi kontakt rozluźniał się tak powoli, nie urwał tak nagle, że po prostu jakbym nie istniała, tak jak z tą paczką było. W liceum... W pierwszej liceum miałam tylko Świadków Jehowy (ta religia jest jedną z przyczyn, dlaczego rozluźniły się moje więzy z dawnymi przyjaciółmi, bo Świadkowie się przyjaźnią z innymi Świadkami), ja się zmieniłam i niezbyt pasowałam już do mojej starej paczki (pomijając to, że mnie zostawili, po prostu zaczęłam się od nich trochę różnić), ale do Świadków też nie do końca pasowałam, i w ten sposób przez ok. 2 lata nie mogę powiedzieć, żebym mogła kogoś do końca nazwać swoim przyjacielem.

W czasie mojego pobytu u Świadków znałam (poznałam go w pierwszej klasie liceum) pewnego "kandydata na Świadka" (P.), tak czysta, niewinna dusza, brzydząca się wszystkim co złe, brutalnością, niemoralnością, bez głupich zboczonych skojarzeń cały czas, ale zarazem nie jakiś świętoszek, potrafił rozśmieszać mnie do łez, potrafiliśmy gadać godzinami, chodząc sobie po łąkach, on zrywał mi wiechcie polnych kwiatów. Od tej pory maki, stokrotki, chabry itd. kojarzą mi się z nim, i chyba już zawsze będą... Ale od czasu rozstania ze Świadkami widziałam go tylko parę razy, nie mam z nim żadnego kontaktu. Ale często myślę o nim, zależy mi na jego szczęściu i na tym, żeby pozostał nadal taki jak jest w tym, jakże odmiennym od jego osobowości, złym, brudnym, brutalnym świecie.

Później (w trzeciej liceum) poznałam K., z ktorą mam nadal kontakt, i to jest dziwne: raz uważam ją za przyjaciółkę, raz nie, często mam wrażenie, że sobie mnie olewa, a innym razem mam wrażenie, że jej na mnie bardzo zależy... Bardzo skomplikowana osoba. W połowie trzeciej liceum też poznałam bliżej kolegę z klasy, A., który jest teraz moim narzeczonym. Po rozstaniu ze Świadkami poznaliśmy się bliżej w dosyć chory sposób: otóż ja stwierdziłam, że w sumie po odejściu od Świadków żadne zasady moralne mnie już nie obowiązują, a A. zaczął mi się czysto fizycznie podobać, więc stwierdziłam "hulaj dusza, piekła nie ma" i zaproponowałam mu seks. On się (na szczęście) nie zgodził i wyszedł z tego inny związek niż taki, o którym wtedy myślałam. teraz się tego wstydzę, ale wtedy naprawdę tego chciałam :/

Inna sytuacja z moim nauczycielem od ang. z 2 i 3 kl. liceum (I.). Zawsze jakoś inaczej na mnie patrzył, często z nim rozmawiałam, ale prawdziwym uwielbieniem zaczął darzyć mnie, jak usłyszał na żywo, jak śpiewam. Wzroku tak pełnego uwielbienia jeszcze nigdy nie widziałam, w dodatku on też mi się podobał. I tak miałam jakiś powód, żeby chodzić do szkoły... Ostatnio, jakieś trzy tygodnie temu, długo rozmawiałam z nim na żywo i zapytał, kim dla mnie jest, ja powiedziałam, że mi się podobał, stwierdził, że to wiedział, że to było nie do ukrycia. Jak trzymał mnie za rękę, żeby mnie uspokoić, jak płakałam (to dłuższe do opowiadania, dlaczego), to tym bardziej nie mogłam byc spokojna... Docenia moje zalety, zwłaszcza duchowe, pamięta każde moje słowo, każdą sytuację związaną ze mną, to niesamowite... Mam nadzieję, że we wtorek się z nim spotkam...

No i pewien Czech, Sami-Wiecie-Kto, nawet nie mam co pisać inicjału. Powiedział, że mnie lubi, że zawsze cieszy się z prezentów ode mnie, że nigdy mu nie przeszkadzam, pamięta moje imię (chociaż imienia żadnej innej fanki raczej nie), i w ogóle pamięta mnie (powiedział, że mnie ciągle widzi wszędzie :D), zawsze dla mnie tak miły (raz zdarzyło mu się być dla mnie niemiły, ale w mailu, nie na żywo), cały czas dotykający w dłoń albo obejmujący, parokrotnie w czasie jednego z naszych krótkich spotkań pocałował mnie w policzek... Ostatnio jakby nie chciał puścić mojej ręki, w końcu puścił jakby z żalem. Taak, od prawie 8 lat moje wielkie uwielbienie, i cieszę się, że on też mnie darzy sympatią, co bym więcej miała sobie życzyć. Za każdym kolejnym spotkaniem później tęsknię za nim coraz bardziej...

A teraz właściwie nie mam przyjaciół, jeśli nie liczyć K. (nie wiem, czy to przyjaźń). Mam tylko takich znajomych do picia albo pogadania o głupotach, głównie z uczelni i ze stancji. Co prawda mam parę osób, z którymi mogę czasami pogadać na głębsze tematy, ale przyjaźń to na pewno nie jest na pewno ani przyjaźni nie przypomina.

╬ Dama ╬ Apokalipsy - 2010-10-30 06:32:53

Przeczytałam to z zapartym tchem , powiem Ci że opisałaś to w Ciekawy sposób . Tylko nie wiem co powiedzieć na prawdę ... U mnie nie ma metal , punk'ów gotów i tak dalej ... Jestem bardzo wyróżniającą się osobą a inne dziewczyny pytaja mnie gdzie kupiłam glany bo chca wygladać na zadziorne ... To mnie już męczy i te błagania abym się ubierała na koloro i na dodatek sądzą że mam romans z naszym informatykiem .

Johana_MarieXIII - 2010-10-30 10:10:45

Mnie też niektórzy próbowali zmienić, wpłynąć na mnie tak, żebym nosiła kolorowe ubrania, słuchała mainstreamowej muzyki i rysowała wesołe rzeczy, a nie głównie wampiry... Po prostu ich nie sluchałam i robiłam nadal co chciałam, chociaż to nie jest łatwe. Czasami miałam taką pokusę, żeby stać się "normalną dziewczyną", bo pomyślłama, że wtedy miałabym więcej przyjaciół, ale stwierdziłam, że to by byli fałszywi przyjaciele, bo nie znaliby mnie, jaka jestem naprawdę, tylko oceniali po pozorach.

Mishia - 2010-10-30 14:47:32

Przeczytałam, Noel ma rację, masz tzw "dobre pióro" do opisywania historii.
Ja też czasem czuję, że chciałabym rzucić ten cały klimat i być "normalna".

Johana_MarieXIII - 2010-10-30 16:46:56

Arisu, dzięki, ja zawsze mam wrażenie, że mam bardzo zawiły sposób opowiadania i że nikt mnie nie rozumie, albo jeśli rozumie, to go to nudzi...
Ja przez parę dni w drugiej gimnazjum normalnie się ubierałam, zaczęłam oglądać "Bar" i "M jak miłość" (to było na topie wtedy) i czytałam głupie gazetki dla nastolatek, ale wytrzymałam chyba 3 dni i stwierdziłam, że to nie dla mnie, że nie jestem w stanie zrobić z siebie innej osoby i że nawet tego nie chcę, i wróciłam do "dawnej mnie".

Cneajna - 2010-10-30 17:02:59

Ja czasami tylko mam dość gotyku, głównie przez innych gotów ;p Ale tylko wizualnie, z muzyką póki co nie potrafię się rozstać.

Mishia - 2010-10-30 17:40:35

Ja też, ale czasem mam wrażenie że... no sama nie wiem. Że przesadzam czy coś w tym stylu? Jak komuś powiem że lubię widok krwi i interesują mnie tematy śmierci albo coś. Jakoś tak mi czasem głupio

╬ Dama ╬ Apokalipsy - 2010-10-31 13:04:44

Opowiem wam coś, (bardzo krótkie) . Do gimnazjum przyszli nowi , dwaj chłopacy jeden z nich grał na gitarze , słucha rock'a duzo osób sądziło że będzie nami cos więcej i raz z nim rozmawiałam a on jesteś wspaniała pod wzgledem charakteru i tak dalej ale mi sie nie podobasz, dlaczego nie możesz być jak wszystkie dziewczyny ?
Masz dziwny ubiór,muzykę,zainteresowania .
Po tym co mi powiedział coś we mnie pękło i nie wiedziałam w takim razie kim jestem , gby po południu ubrałam się jak wszyscy (znalazłam jakieś stare ciuchy) zobaczyłam swoją twarz w lustrze - zachwyt w oczach mamy zrozumiałam jedno , nie jestem sobą , nie potrafię tak żyć i od nowa ubieram się tak jak mi serce podpowiada a to moja wina że lubie smak , widok zapach krwii ? Na matematyce przecięłam sobie skórę przez kartke papieru i wzięłam palca do ust i wyssałam odrobinkę krwii a moja znajoma z ławki powiedziała na głos że sie mnie boi i mnie nie zna oraz Feee ! . Nie lubię gdy wszyscy są jak wszyscy mi jest dane i wam być indywidualistami . A teraz sie pochwalę że ostatnimi dniamy znalazłam uroczego chłopca który przezył tyle co ja i tak dalej - tak muzyk . Miło jak sie ma kogos obok siebie . Bo czasami moje myśli są samobójcze ..

Johana_MarieXIII - 2010-10-31 17:29:59

Noel, to dziwne, wsielbiciel rocka, a krytykował Twoje zainteresowania i styl? Ale cóż, są różni ludzie... A my nie możemy się im poddawać i po prostu róbmy swoje...

AraristAtom - 2010-10-31 17:39:35

On chyba tylko szpanował tym, że jest "inny" ;)
Akurat mam to szczęście, że trafiłam do technikum, gdzie 3/4 to metale (jeśli chodzi o facetów), a dziewczyny to raczej takie "nijakie" (żadnych plastików!), więc żyje mi się tam dobrze, mam sporo znajomych, choć wszyscy spoza szkoły wyzywają mnie od atychrysta i satanistki (SZatanistki :D).
Wręcz jestem dość w szkole popularna, właśnie za to, że bez przerwy gadam o krwi, śmierci, i oczywiście o tym, że zaraz ktoś dostanie z glana w krocze ;)

╬ Dama ╬ Apokalipsy - 2010-10-31 18:05:45

Pamiętam jak przyszłam pierwszy raz w glanach i chłopaki mówili że jestem zajebista .. ostatnio szedł jeden mój znajomy z drugim i jeden obok mnie (szlismy do busa) ale paskudne masz te buty , no nie Karol ? A ja szłam za karolem a on no yyy .. a ja zgódź się a Cię tak skopie że już nie usiądziesz a on nie no co Ty wyglada świetnie tylko prosze Cie idź przodem ahhh jakie to było zabawne ^,^ .
Dzięki temu forum i ludziom tu wiem że sie nie zmienię za nic . jedna nauczycielka mnie obgaduje i stawia tylko 1,2,2,1 i tak dalej a umiem .. ale nic na to nie poradzę matka powiedziała że mam sie tym nie przejmować i , zawsze wygrywam konkursy plastyczne tego roku tez zrobiłam pracę , na prawdę sie postarałam a jedna dziewczyna przyniosła na niebieski bristolu napisany tekst piosenki ich troje zwykłym długopisem i wyobraźcie sobie że mamy egzekwo to samo miejsce czyli 1 . Jestem w szoku .. nigdy nie lubiła jego ubioru i moich wierszy .. a najgorsze jest to że uczy mnie 3 przedmiotów . Jak wspomniałam mam nadzieję że z tym chłopakiem mi sie uda i wiem że tak będzie .

Hofcia - 2010-10-31 18:10:45

niektórzy ludzie są po prostu slepi i nietolerancyjni...albo po prostu ida za stereotypami....żal mi takich ludzi...XD

AraristAtom - 2010-10-31 18:11:43

Chyba ja mam dużo bardziej tolerancyjną szkołę... Tylko dwa razy ktoś zwrócił uwagę na mój ubiór - raz fizyk, spytał się, czy ktoś się mnie czepia za te glany, ale sam nic do nich nie ma, a za drugim razem nauczyciel PO z określeniem moich włosów jako "sraczkowate", lub, że wyglądam jak "pół dupy za krzakiem" ;D
Aczkolwiek tego drugiego można udobruchać dekoltem i ściśnięciem piersi w taki sposób, by on to zauważył i postawił 6 (co w moim przypadku jest łatwe, gdyś siedzę w pierwszej ławce) :D

Hofcia - 2010-10-31 18:15:36

hahaha! u nas w szkole pan od PP nie pyta jesli dziewczyna przyjdzie w spódniczce a facet w koszuli i krawacie....u mnie raczej nie zwracają uwagi na ubiór...tylko raz pani wozna sie poskarzyła że moje obuwie jest "za cięzkie" XDD

Johana_MarieXIII - 2010-10-31 18:24:18

Ararist, to fajnie masz, trochę zazdroszczę otoczenia ^^ Ja miałam tylko trochę metalu, punków itd. w gimnazjum (ok. 20 osób razem, takich dziwaków, trzymaliśmy się w kupie ;)), a w liceum i teraz na studiach jest gorzej.

╬ Dama ╬ Apokalipsy - 2010-10-31 18:25:24

haha dobre xd
u mnie jak wspomniałam , raz na godzinie wych był wykład na temat subkultur i wszyscy na mnie oczy i sie pytali jak sie czuje z tym atakiem na moją osobę ...

AraristAtom - 2010-10-31 18:25:44

Wyobraźcie sobie, że ja jestem jedyną dziewczyną w klasie, i koleś od PO tym bardziej mnie molestuje wzrokiem :D Cały czas zarzuca tekstami o podtekście erotycznym... Poza tym wynalazł sobie pewne powiedzonko, polegające na tym, że: najpierw gada gada chwila ciszy i nagle wykrzykuje moje nazwisko :D
Raz prawie spadłam z krzesła przez to :D

╬ Dama ╬ Apokalipsy - 2010-10-31 18:28:45

Łoł ... no to fest .
Mam nadzieje że nie chcesz byc najlepsza przez ładny dekolt ? xD

AraristAtom - 2010-10-31 18:33:55

W ciągu tych trzech lat w technikum ani razu nie wykorzystałam tego przywileju, choć znajomi w kółko mnie do tego zachęcają (chyba też chcą popatrzeć). Z resztą jest to dość trudne do osiągnięcia, gdyż mamy mundurki - bym chyba musiała zdjąć krawat na jego lekcję, ale znowu pewnie za to wywaliłby mnie z klasy :D

╬ Dama ╬ Apokalipsy - 2010-10-31 18:37:14

Macie krawaty ?
omg ja tam chce *.*
Jak ja kocham krawaty ^ ^
Ja tylko kochana żartowałam , spokojnie nie posądzam Cię o to . ; )

BlackQueen - 2010-10-31 19:02:29

Ja się nie przyznaję do bycia w jakiejś subkulturze, jest troszkę ludzi, którzy mnie spytali "ty jesteś Gotką, ubierasz się tak" nie odpowiadam im na to pytanie, ale chyba zacznę. W mojej szkole było trudno wytępić glaniarzy xD ja bym nie mogła rzucić czarnych ubrań! Tzn mogę, ale i tak bym chodziła zbyt czesto w czarnym.

Troszkę się nie zgodzę odnośnie świadków jehowy. Mam takiego w klasie. Przyznam szczerze, ze jest zajebisty. Słucha rocka i metalu, gra na elektryku, barzo towarzyski. Nigdy bym nie pomyślała, ze jest jehową gdyby sam tego nie powiedział. Potem moja kol zna jeszcze jedną jehowę i ona jest głupia i nie jest święta.

AraristAtom - 2010-10-31 19:10:46

Tak, mamy śliczne granatowe krawaty z logo szkoły, niebieskie konduktorskie koszule i czarne plisowane spódnice ;)
Z resztą proszę:
http://images46.fotosik.pl/341/070d58ad413adf15.jpg
Ale akurat bardzo głupio wyglądam w tym mundurku :D (Zdjęcie robione w McDonaldzie, który mamy naprzeciwko szkoły)

Johana_MarieXIII - 2010-10-31 19:24:11

BLackQueen, ja tu jestem ekspertem od Świadków Jehowy :D I ŚJ, jak wszyscy ludzie, są różni, tak jak mówisz. Tylko proszę Ciebie i innych, nie mówcie NIGDY o ŚJ: "ta jehowa", "ten johowy", "ci jehowi", zawsze jak słyszę albo widzę coś takiego czuję takie ukłucie w sercu, przecież to imię Boga i nie wolno tego imienia znieważać używając w ten sposób. Nawet jeśli nie podzielacie mojej wiary w Niego, szanujcie tą wiarę.

AraristAtom - 2010-10-31 19:27:43

Hmm w mojej okolicy jest mnóstwo Świadków Jehowy... Ale nikt szczególnie za nimi nie przepada i przeważnie są wywalani z miejsca xD

Fantasmagoria - 2010-10-31 19:39:08

Aratist, w tym mundurku wyglądasz jak policjant, tak mi się to przynajmniej kojarzy.

AraristAtom - 2010-10-31 19:41:43

Wiesz, teoretycznie powinnam wyglądać jak pani konduktor, bo w sumie te mundurki są jeszcze z czasów, kiedy ta szkoła była kolejowa (kształcili przyszłych konduktorów :D).

Fantasmagoria - 2010-10-31 19:53:22

Ach... Może z tond takie skojarzenie...

Johana_MarieXIII - 2010-10-31 20:25:41

Fantasmagoria, tylko nie odbierz tego, że się czepiam, ale "z tond", nie ma takiego słowa :/ Dbajmy o poprawną polszczyznę. Wiem, że nie zawsze pisanie poprawnie jest proste, ja np. mam problem taki, że mimowolnie zczeszczam polskie wyrazy z powodu tego, że dużo piszę i mówię po czesku, ale jednak staram się pisać jak najpoprawniej.

╬ Dama ╬ Apokalipsy - 2010-11-01 02:04:07

Jej *.*
Ślicznie wyglądasz i trochę właśnie jak Pani policjant ale to bardzo seksowne moim zdaniem ^ ^ .
I bardzo ładnie wyglądasz w tych włosach .

AraristAtom - 2010-11-02 19:53:06

Dzięki :)
Tyle dziewczyn się broni tych mundurków u nas w szkole, a tak na prawdę są świetne (mnie również się strasznie podobają) ;)

╬ Dama ╬ Apokalipsy - 2010-11-02 20:01:04

ah *.*
U mnie dziewczyny nienawidzą krawatów ja raz przyszłam to na drugi raz jedna tak samo jak i ja (tez wziełam krawat) i sie drze na mnie na cały korytarz : Naaaaasssssssstiaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!! KRADZIEJKA TO MÓJ KRAWAT !

Fantasmagoria - 2010-11-10 19:00:35

Johana, dzięki że mnie poprawiasz, muszę Ci przyznać że robię naprawdę dużo błędów ortograficznych, dlatego lubię pisać na komputerze bo moje błędy są podkreślane, ale jak widać nie zawsze zwracam na to uwagę;)

Scarlett - 2010-11-11 17:12:55

Noelia napisał:

ah *.*
U mnie dziewczyny nienawidzą krawatów ja raz przyszłam to na drugi raz jedna tak samo jak i ja (tez wziełam krawat) i sie drze na mnie na cały korytarz : Naaaaasssssssstiaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!! KRADZIEJKA TO MÓJ KRAWAT !

*facepalm*

Natalia valiant - 2010-11-14 19:06:03

Ja mam przechlapane. U mnie w szkole znajdziesz tylko wielbicieli discopolo, techna, disney channel itp.   Dziewczyny w kolorowych koszulkach na ramiaczkach na w-fie - mamy okropne mundurki wieć tylo spodnie lub spódnice mozemy miec własne tak ze krótklie spodenki lub spódniczki ale tak lekko za 4litery to normalny widok od ok kwietnia i obowiiązkowo dziewczyny musza piszcześ za kazdym razem i udawać oburzone gdy chłopaki pchają ręce tak gdzie niby nie chcą. Ogólnie powiedz moim nauczycielom że słucham metalu lubie gotów i zdarza mi sieflirtować ze "starymi" znaczy 20paroletnimi facetami - nauczyciele powiedzą ze to jakies kpiny.  Do szkoły nie mozemy przynosić komórek etc wieć nie słyszą czego słucham- do szkoly sie nie maluje wieć nie podkreślam upodobań.
Poza szkołą też nie znam nikogo o podobnych zaintersowaniach. Może z czasem poznam - w koncu z mojego miasta wyszło wiele metalowych perełek typu Vanity. MOi znajomi ze szkoły jednak akceptują to kim jestem - znam ich od dziecka -wiedza że kpinami z mojego stylu nic nie zdziałaja bo mam ich gdzies a gdy jeden naswał mnie metalową suką dostał w pysk przy nauczycielce które tylko sie uśmiechnęła. W szkole mam tylko jedna kol tak naprawdę z którą siedze w ławce - jesteśmy zypełnie inne ale jakos siedogadujemy nei wiem jakim cudem.
Poza szkoła mam kilku znajomych ale nie mają ze mna wspólnych gustów w ubieraniu sie, muzyki czy obiektów wzdychania. Jak idę czasami z koleżanką i mija nas facet z długimi własami, w skórze i nie daj Boze jeszcze siedo mnie usmiechnie rozpływam sie i oglądam za nim- raz nawet w ten sposób zaliczyłam latarnie uliczna- od razu słysze teksty jak on moze ci siepodobać przecież widać ze to metal a oni nawet sie nie myją - takie teksty padaja przy mnie tylko raz - bronie długowłosych chłopaków wszystkimi konczynami.
Mnie i moja przyjaciółkę nic nie łaczy dosłownie wieć nie wiem jak sie dogadujemy - to chyba moje zdolnosci terapeutyczno-psychologiczne sprawiaja iż ufa mi całkowicie.
Za to z przyjacielem jesteśmy cały czas swatani w wszyscy mówia ze jesteśmy parą. Ogólnie poznalismy sie przez neta- był jedynym chłopakiem na forum o fantastyce i jakos sie zgraliśmy- nawet widywać się nie mozęmy za bardzi - jest ze stolicy- ale codzienne telefony, smsy czy gg to norma u nas. Z nim połączyła mnie głównie fantastyka a później jakos tak sie potoczyło że stalismy sie blizsi niz rodzeństwo.

EternalVampire - 2010-11-16 16:32:28

U mnie w szkole też tylko fani disco polo także cię rozumiem. Mnie nikt nie dokucza, bo oni nawet nie za bardzo wiedzą co sobą przedstawiam. Do szkoły się nie maluję...

Mishia - 2010-11-16 18:26:31

A ja mam tylu ludzi w szkole że gówno ich obchodzi jak kto się ubiera.

Mishia - 2010-12-08 22:02:08

Stwierdzam, zę w mojej szkole jest jeden got. Znaczy, tak wygląda a poza tym dowiedziałam się, że chce żeby się do niego zwracali per "Wampirek Rafael". Moje koleżanki uważają, że wygląda jak idiota a ja uważam że wygląda bardzo efektownie, co już im zakomunikowałam. W sumie nie przyjrzałam mu się, nie chcę wlepiać bezczelnie w niego oczu, ale wiem, że ma glany, nosi takie jakby szaty, cały na czarno, ostatnio miał wielki srebrny krzyż na szyi. Ma czarne włosy. Trochę zbyt emowate. Jakby miał długie czarne związane w kucyk, jak dziewiętnastowieczni arystokraci to by wyglądał lepiej. Ale co tam :)
Moje spostrzeżenia.

Scarlett - 2010-12-08 22:24:55

zrob mu zdjecie :D

Johana_MarieXIII - 2010-12-09 17:13:59

Arisu, ja bym do niego zagadała. Wiele osób poznałam w ten sposób, np. pokazując na naszywkę na torbie: "O, też słuchasz (i tu nazwa zespołu)" albo stwierdzając "Zajebiste glany" :D

A tak w ogóle, skoro przy związkach międzyludzkich jesteśmy, ja jestem już wolna. No to, hmm... zna ktoś jakiegoś fajnego gota w okolicach Bydgoszczy? :D

Mishia - 2010-12-09 17:46:00

E tam, nie mam takiej potrzeby. Poza tym ostatnio wyglądam całkiem normalnie, zimno jest a nie mam samych czarnych swetrów i tak dalej.

Uch tam... po co Ci jakiś facet?

Johana_MarieXIII - 2010-12-09 17:56:24

Ja bym miała potrzebę kontaktu z kimś, kto wydaje się ciekawy, zawsze miałam...

Po co? Nie chciałabym być samotna, tzn. nie żebym chciała mieć kogokolwiek, taka zdesperowana nie jestem, ale ktoś fajny by się przydał ^^'

Johana_MarieXIII - 2011-01-09 12:23:39

To będzie długi post, ale ciekawy xD I wzruszający :D Więc zachęcam do przeczytania i gratulacje dla tego, kto zdoła przeczytać xD

Ostatnio stałam się bardziej optymistyczna, jeżeli chodzi o przyjaźń... Pojawiło sie parę osób, które szybko stały się mi blizkie.

Veruška, moja znajoma Czeszka, zawsze stara się mnie pocieszać, jest ogólnie osobą mniej neż ja skłonną do dołowania się i ma bardziej trzeźwe i spokojne podejście do różnych spraw.
Moje podejście jest takie:
"Coś się spierdoliło, to pewnie zaraz spierdoli sie wszystko"
A Verča ma podejście takie, że jak coś się spierdoliło, to ona mówi "v poho" ("luzik" ;)) i żyje sobie dalej spokojnie. Jak coś sie spierdoliło to trudno, zdarza się, ale nie rozpacza nad tym nie wiadomo jak długo tak jak ja. Bardzo przydaje się taka osoba, bo jakbym rozmawiała tylko z osobami o usposobieniu melancholijno-depresyjnym (podobnymi do mnie) to już ceły czas byłabym jeszcze bardziej zdołowana niż zwykle. Verunka daje mi chęć do życia. To, co najbardziej zapamiętam z jej wypowiedzi, stwierdziła, że "mam w sobie tajemniczy, dziwny urok" (do końca to nie oddaje jej wypowiedzi, ale trudno to inaczej przetłumaczyć. W każdym razie chodziło o to, że jest we mnie coś, co sprawia, że jestem niezwykłą osobą). I fajnie się z nią narzeka na facetów xD

Natalia, z którą już trzeci rok jestem na tym samym kierunku studiów, ale dopiero niedawno (od czasów moich "problemów miłosnych" i ogólnego zdołowania) lepiej się poznałyśmy, coraz lepiej sie dogadujemy. Wczoraj siedziałyśmy trzy godziny przy winiaczach i nagle przestała mówić, bo jej wzrok padł na zegarek i z największym zdziwieniem stwierdziła:
"Oo, to już 23? Niemożliwe, przecież dopiero tu przyszłam! Ej, no nie wierzę... Ale podejrzanie dobrze mi się z Tobą gada". xD

Katerina, jedyna osoba, którą na pewno mogę nazwać swoją przyjaciółką (jestem ostrożna w używaniu słowa "przyjaźń"), Rosjanka, z którą łączą mnie wspólne zainteresowania (interesujemy się dosłownie tymi samymi rzeczami, mamy takie samy upodobania, to jest aż niesamowite, nieprawdopodobne), jest między nami niezwykła, blizka więź. Wyczuwamy swoje nastroje na odległość Kaliningrad - Bydgoszcz (to dosyć daleko ;)). Bywa tak, że jak jestem smutna i nic jej o tym nie mówię, nagle dostaję wiadomość w rodzaju: "Wiem, że coś się z Tobą stało", jak Katka jest wesoła, ja też, i też często nawet nie musi mi o tym mówić. Jest taka legenda, że ludzie przed swoim narodzeniem żyją w zaświatach i tam spotykają innych ludzi. Potem rodzą się i żyją w różnych miejscach, a kiedy spotka się kogoś, z kim rozumie się bez słów, jest się do kogoś bardzo podobnym i ma się wrażenie, jakby znało sie tę osobę bardzo długo, to znaczy, że spotkało się tę osobę przed urodzeniem. Jestem skłonna teraz w tę legendę uwierzyć :D Albo Katia mówi, że podobno każdy na świecie ma swoją kopię i że ona czuje się tak, jakbyśmy były takimi kopiami. A wczoraj ja stwierdziłam, że jakby Katka była facetem, zakochałabym się w niej, a ona dzisiaj napisała, że wczoraj dokładnie to samo o mnie pomyślała, że jakbym była facetem, to by się we mnie zakochała :D W życiu nie miałam kogoś, kto tak mnie rozumie, kto tak sie mną przejmuje... Naprawdę wzruszające, znaleźć prawdziwą przyjaźń, kiedy już nie wierzyłam w przyjaźń... Przez 21 lat mojego życia osoby, które nazywałam swoimi przyjaciółmi, okazywały się niegodne tego miana, zresztą nie było tych osób wiele i na pewno żadnej z moich dawnych przyjaźni nie można nawet porównać z moją więzią z Katią. Każdemu życzyłabym takiej przyjaźni. Żałuję tylko, że jesteśmy tak daleko... Nie mogę się doczekać, aż ona na wiosnę przyjedzie do Polski.

Skoro odzyskałam wiarę w przyjaźń i poznałam, czym jest prawdziwa przyjaźń, to może odzyskam też wiarę w miłość i poznam, czym jest prawdziwa miłość... Zwykle miałam pogląd taki, że przyjaźń nie istnieje, ale okazało się, że istnieje, podobnie wydaje mi się, że miłość nie istnieje, może jednak okaże się, że istnieje? Obydwa te uczucia zawsze mi się wydawały za piękne, żeby były prawdziwe, a jednak istnieje co najmniej jedno z tych uczuć. Skoro tak piękna jest przyjaźń, to jak piękna musi być miłość (jeżeli naprawdę istnieje), aż trudno mi to sobie wyobrazić...

Ktoś z was też czuł taką więź jak mam ja z Katią?

Scarlett - 2011-01-09 12:41:32

Ja tak mam z Agnieszką dziewczyną ktorą zawsze miałam w klasie od zerówki poprzez podstawowkę i w gimnazjum. Przyjaźnimy się prawie 10 lat.

Johana_MarieXIII - 2011-01-09 12:50:25

O, to niesamowite, tak długo się z kimś przyjaźnić... Ciekawe, że wczesniej nic o niej nie pisałaś, dziwne. Ja myślałam, że będę się przyjaźnić na zawsze z Z., z którą chodziłam do podstawówki, pisałam o tej przyjaźni już w tym temacie, ale już się nie przyjaźnimy... Ale co do Katky jakoś czuję, że z nią będę się zawsze przyjaźnić :D

Sybilla_Bathory - 2011-01-09 13:20:42

Ja Wam mogę tylko zazdrościć. Co prawda miałam tzw przyjaciółki, ale zawsze coś się spierdoliło. Z jedną dziewczyną byłam mocno związana grubą nicią sympatii i nawzajem nazywałyśmy się przyjaciółkami. Do czasu. Kiedyś kilku znajomych mogłam nazwać moimi przyjaciółmi, byli niesamowici, zupełnie inni niż dziewczyny, nie byli złośliwi, a przynajmniej tak mi się wydawało.
W moim przypadku zaprzyjaźniania się z kimkolwiek sprawę utrudnia to, że jestem nieufna wobec ludzi, faceci się we mnie zakochują a dziewczyny zwyczajnie mnie nie lubią ^^

Johana_MarieXIII - 2011-01-09 14:50:12

Sybilla, przeczytałam Twoją wypowiedź tak jakbym czytała coś, co napisałam sama parę miesięcy temu, dokładnie tak samo mogłabym napisać (kurczę, jak trudno się wysłowić po polsku czasami). Moja sytuacja była dokładnie taka sama, a jak ktoś parę miesięcy temu powiedziałby mi, że będę miała kilka blizkich osób i przyjaciółkę, którą będę bezgranicznie uwielbiać, nie uwierzyłabym... Tak chyba niebędę Ci mówić nic w rodzaju, że skoro ja miałam tak jak Ty, a teraz mam blizkie osoby, to s Tobą tez tak będzie, bo pewnie mi nie uwierzysz...

Scarlett - 2011-01-09 15:01:54

Ja mam wrażenie ze chyba pisałam o niej tu. To ta która została gdy reszta się odwróciła

Johana_MarieXIII - 2011-01-09 16:24:01

Scarlett, przejrzałam teraz jeszcze raz cały ten wątek i Twoja wypowiedź nt. Twoich kontaktów z ludźmi to było tylko to:

W mojej okolicy nie ma nikogo takiego jak ja.
Mam jakiś tam znajomych ze szkoły ale bliższych kontaktów z nikim nie utrzymuję

I mi też nieraz pisałaś o tym, że nie masz bliskich osób w pobliżu poza swoim chłopakiem.
To teraz się zdziwiłam, jak mi napisałaś, że masz przyjaciółkę...

Mona - 2011-04-09 20:29:33

Przyjaciele : raczej nie mam. Boję się ludziom ufać.
Znajomi : dużo. Słuchają różniej muzyki. Koledzy z klasy głównie Hip Hop, i te różne na czasie xD Jedna znajoma słucha trochę metalu. Jedna koleżanko-sąsiadka uwielbia różowy, ma blond włosy (farbowane, oczywiście) i te rzeczy, ale słucha trochę piosenek takich jak ja i poza tym jest świetna. W wakacje ja, ona, J., i K. chodziliśmy wszędzie razem, ogólnie było bardzo fajnie.
Wrogowie : miałam takie znienawidzonego, ale na szczęście nie widzę go już.

NightArtist - 2011-04-09 22:58:13

Przyjaciół paru mam ale nie są w ogóle powiązani z żadną subkulturą szczególnie dark, ale tolerują mnie i podziwiają za odwagę i właśnie za to ich uwielbiam. Grają też w te gry co ja, oglądamy podobne filmy i czytamy podobne książki więc mamy o czym rozmawiać. Nie miewam wrogów chodź zdaję sobie sprawę że nie wszyscy pochlebnie o mnie mówią i nie wszyscy muszą mnie lubić jestem za miła żeby kogoś nienawidzić, nie tolerować czy odtrącać - taka ma natura.

EternalVampire - 2011-04-09 23:19:21

Ja mam jedną przyjaciółkę, fankę disco polo, która jednak toleruje mnie taką, jaką jestem. i za to ją kocham. Wrogowie? Nie mam. To raczej po prostu nieprzyjaźni mi ludzie, z którymi się nie zadaję

NightArtist - 2011-04-09 23:39:16

Jest taki głupi pogląd że przeciwieństwa się przyciągają. Może coś w tym jest ale ludzie muszą być na siebie otwarci i nie skreślać innych za wygląd czy inne bezwartościowe elementy.

Sybilla_Bathory - 2011-04-09 23:40:07

Ja mam i przyjaciół i wrogów a znajomych od cholery. Najlepszym moim przyjacielem jest moja druga połowa, która kompletnie nic nie ma wspólnego z moją subkulturą. Nienawidzi muzyki, której słucham a ja nienawidzę jego muzyki. Jednak razem jeździmy na wszystkie koncerty i to jest niesamowite : ) Mam też przyjaciółkę, którą znam już... 17 lat, oraz przyjaciela który okazał się gejem. Mam też mnóstwo bliskich znajomych i cieszę się niesamowicie z tego bo Oni wszyscy trzymają mnie przy zdrowych zmysłach i bardzo im za to dziękuję. A ze względu na to iż jestem kłótliwa i mało kto mnie lubi to mam równie dużo co bliskich znajomych to równie tylu mam wrogów : )

““shou“““† - 2011-04-10 12:51:13

Myślę że nie jest za późno aby opisać moją krótką historię związaną z najbliższą przyjaciółką? (kto zdoła przeczytać, ma ode mnie wielki plus)

Wcale nie tak dawno temu, od drugiego semestru 4 klasy podstawówki (ach to przedszkole :)) do mojej klasy doszła całkiem miła, jednak cicha dziewczyna - Natalia. Od kiedy tylko doszła do klasy, zajebiście mnie intrygowała, wydawała się taka podobna do mnie... we wszystkim. Sposobie mówienia, postrzegania, religii... Jedynie muzyki słuchała innej. Ubierałyśmy się tak samo, ponieważ ja, mając spore problemy u nauczycieli musiałam zrezygnować na pewien czas z czerni.
W końcu udało mi się do niej zagadać. Po wielu tygodniach ciągłego obserwowania jej. Była bardzo otwarta i miła, naprawdę ją polubiłam. ona mnie też, więc przyjaźń szybko się rozwinęła. Cały rok przesiedziałyśmy razem w jednej ławce, a w wakacje wszędzie jeździłyśmy razem. Nie wyobrażałam sobie bez niej życia, ufałam jej bardziej niż swojej matce. Była aniołem.
Na początku 5 klasy zaczeły się pewne problemy. Kilka naprawdę okropnych babsztyli z klasy okropnie jej dokuczało i poniżało, czasami doprowadzając do płaczu. Nie mogłam na to patrzeć i starałam jej się bronić. Kiedy już myślałyśmy, że dały sobie spokój, jedna z naszych innych blizszych przyjaciółek - zwaną "Kulką" (ze względu na problemy z wagą...)  została zbita na fioletowo w łazience w czasie długiej przerwy. Z tego co pamiętam długo jej nie było później w szkole. Dowiedziałyśmy sie, że w to wszystko zamieszane były szmaty z klasy oraz paru napakowanych dresów z gimnazjum.
Później zaczął się horror.
Natalia mieszkała w domu jedynie z dziadkami. Jej matka, sama mieszkała i utrzymywała się w Anglii. Wiedziałam o tym oczywiście, powiedziała mi na początku. Jednak z biegiem czasu coraz niechętniej o niej mówiła. Nie wiedziałam o co chodzi, bałam się ją stracić.
W między czasie zakochałam sie w niej na zabój, i moja chęć przebywania z nią stała się jeszcze silniejsza. Problem w tym - że jej - nie. Oddalała się ode mnie powoli, przez co bardzo cierpiałam.

W końcu nadeszły wakacje, kiedy mi oznajmiła, że niedługo wraca do matki do Anglii na czas wakacji. Okropnie się rozbeczałałam, jak to ja. Jednak obiecała mi, że wszystko mi opowie, jak tylko wróci. Czekałam w zniecierpliwieniu przez bite 2 miesiące. Matka próbowała do mnie przemówić, ale bez skutku. Kazała mi wyjechać gdzieś na wakacje, ruszyć się, ale ja nie chciałam. Jedynym celem było tylko i wyłącznie czekanie na Natalię. Nie podała mi dokładnej daty swojego powrotu, więc przyjęłam do siebie jak głupia, że może wrócić w każdej chwili.
1 września dowiedziałam się, że do Polski NIGDY nie wróci. Umówiła się z matką, że wspólnie zamieszkają w Anglii.
To był szok. Depresja. Posunęłam się aż do palenia po szkole z moimi innymi znajomymi z klasy, dla 'odstresowania'. Oczywiście nie mówiłam im powodu przez który jestem taka zła.
Parę tygodni po rozpoczęciu 6 klasy znalazłam z niąkontakt przez Skype. Ucieszyłam się bardzo, jednak moje szczęście szybko zamieniło się w obsesję. Całymi dniami siedziałam przy komputerze i gadałam z nią do 5-6 nad ranem, ponieważ tak mi jej brakowało. Ona długo godziła się  na to, do póki z nerwów któregoś dnia nie zaczełam na nią... krzyczeć. Oczywiście pisząc.
Zaczęła robić uniki, uciekać, była wystraszona. Cała walka z nią, aby chciałą ze mną rozmawiać trwała aż do lutego tego roku. W tym czasieja siedziałam po nocach na kompie i gapiłam się w znaczek "niedostępny" przy jej pseudonimie na Skype.
Od tamtej pory gadałyśmy sporadycznie. Raz-dwa w tygodniu. Byłam zła na siebie, mówiłam jej że potrzebuje więcej kontaktu. Ale ona tłumaczyłą się testami, i nauklą. Potrafiłam jej wybaczyć, do póki jej matka nie zaczęła namiętnie wrzucać fotek na Facebooka z jej i Natalii imprez. Wtedy zrozumiałam, że mnie oszukuje.


Gdy tylko chciałam jej udowaodnić, że wcale nie jest tak, jak ona pisze, bo mam dowody w postaci zdjęć, kompletnie się odłączyła. 20 Lutego miałam z nią  ostatnia rozmowę.
Dzisiaj muszę leczyć się przez nią u psychiatry, jestem po 2-giej próbie samobójczej, żyję na psychotropach.
Toksyczna przyjaźń, czy niespełniona 'miłość' ? :/

Mona - 2011-04-10 17:22:03

DiviaDemon, historia rodem z filmu.

EternalVampire - 2011-04-10 18:34:17

Przerażająca historia z życia wzięta. Często zdarzają sie takie historie. A co do pytania to raczej... Toksyczna miłość, zdaje mi się.
Z przyjaciółka też miałam niezłe historie. Dwie właściwie. Będę się streszczać.
  Z pierwsza kolegowałam się w podstawówce.  Później zaczęła się ode mnie oddalać. Wyjechałyśmy na kolonię. Zrobiła tam ze mnie pośmiewisko, nastawiła wszystkich przeciw mnie... Pocięłam sie. Ona powiedziała to swojej matce, a ta zadzwoniła do mojej mówiąc, ze... Zabiłam się. Od tej pory nie rozmawiamy.
  Druga była przyjaciółką jakiej wcześniej nie miałam. Stopniowo przyjaźń zamieniła się w nienawiść. Prześladowała mnie jakiś czas wypisując od kurw i szmat. Włamała sie na mą pocztę i wysłała maila z groźbą do siebie chcąc mnie zastraszyć. W klasie wszyscy mnie poniżali z jej namowy. To było piekło. Na szczęście się skończyło.

  Życie pisze lepsze historie niż scenarzyści nie uważacie?

““shou“““† - 2011-04-10 19:21:30

Eya, chcecie powiedzieć że moja historia jest zmyślona? O_o Proszę was...
Eternal, bywa, też taka miałam przyjaciółkę, i teoretycznie... mam do dzisiaj :/

Elspeth - 2011-04-11 18:35:23

Historie...no brak mi słów... ale nikt nie powiedział,że nie prawdziwe!

Moi najbliżsi koledzy głównie rapu słuchają aczkolwiek nie pogardzą dobrą muzyką rockową (metal też może być).Przyjaciółka słucha głównie polskiego rocka.Najlepszy przyjaciel słucha tego co ja (wyjścia nie ma;P).
A mój facet to czysty metal ( co nie?) ;D

NightArtist - 2011-04-11 22:31:07

Enterial i Diva - wasze historie są bardzo smutne i bardzo wam współczuję. Czasami tak jest że zawodzimy się na ludziach od których oczekujemy wsparcia. To jest nieodłączny element życia chyba każdego człowieka. Uwierzcie mi - mogę coś o tym powiedzieć i nawet to zrobię.  To długa historia ale chciałabym żebyście się z tym zapoznali:
Byłam kiedyś w zakładzie psychiatrycznym. W pierwszej klasie gimnazjum było ze mną bardzo źle przez jeden głupi wybryk... ,,Koleżanki" namówiły mnie żebym na tzw. kocenie przebrała się za kota bo z każdej klasy ktoś musiał. A że otwarta jestem to się wygłupiałam. Owo kocenie oglądała cała szkoła. Na początku było całkiem zabawnie - starsi chłopcy wołali na mnie kocica a ja w pokazywałam ,,pazurki". Na dyskotece szkolnej tańczyłam sama, ale po jakimś czasie obskoczyło mnie paru starszych chłopaków, jeden owinął mnie szalikiem i przyciągnął do siebie, kółeczko się zawężało a ja bez skrępowania tańczyłam dalej, wydaje mi się że robiłam to zbyt wyzywająco. Zaczęli mnie dotykać. To mi się już nie podobało. Nie trwało to długo, udało mi się jakoś wydostać. Później zaczepiły mnie 3 trzecioklasistki typowe plastiki, z nimi też tańczyłam. Myślę że one jakoś próbowały mnie prowokować, a ja się po prostu dałam, bo ten taniec też do grzecznych nie należał.
Następnego dnia dowiedziałam się od przyjaciółki że już padały zdania ,,patrzcie jaka kurwa". Po szkole poszła plotka że jestem lesbijką. To co ci ludzie o mnie mówili... Aż wstyd mi to powtarzać. Raz jechałam na na wycieczkę te 3 trzecioklasistki siedziały gdzieś niedaleko - ile ja się o sobie nasłuchałam... Ryczałam całą drogę i nikt nawet nie zwrócił uwagi.
Jakiś czas później poznałam pewnego metala. Zaprzyjaźniliśmy się. To był spoko chłopak tylko za bardzo przeżywał jak coś opowiadał. Po tym teksty się zmieniły ,,Maniek będzie cie zaspokajał?" ,,Robisz Mańkowi loda?" i tym podobne. Pokazywali do mnie też różne zboczone gesty. Kiedyś specjalnie złapałam go za rękę żeby sobie jeszcze pogadali, a co mi tam! Później tego żałowałam bo chłopak się we mnie zakochał.
Dowiedziałam się że do mojej klasy ma dojść nowy uczeń więc postanowiłam napisać do niego na nk. Zaprzyjaźniliśmy się i zakochaliśmy się później. Mimo ze przysporzył mi dużo cierpienia przez to że był wcześniej z dziewczyną którą w ogóle nie uważałam za atrakcyjną ani fajną - poczułam się gorsza, jakbym nie zasługiwała na jego miłość, to było dołujące.  Ale później jak przyszedł do mojej szkoły... okazał się inny. Poznałam go jako mądrego, przystojnego, długowłosego blondyna, mówił że potrafi grać na skrzypcach i na pianinie, uważałam go za romantyka. Nie bałam się przyznawać do tego że z nim jestem czy do tego że jak się spotkaliśmy to ze się całowaliśmy. A wiecie kogo poznałam w mojej szkole? Ciapowatego pedałka (nie chcę nikogo obrazić - jestem tolerancyjna) który nie potrafił nic poza wyglądaniem. Był całkowitym przeciwieństwem opisywanego siebie. Mówił że nie ma żadnych nałogów - palił i pił. W dodatku całkiem się mnie wyparł. Okłamał mnie. Nikt jeszcze nigdy mnie tak nie upokorzył! Cholera to był skończony idiota! Chwalił się byle komu długością swojego penisa! Wszyscy się z niego nabijali i ze mnie także. Pogrążył mnie.
Jakoś się z tym wszystkim trzymałam puki ludzie z mojej i równoległej klasy nie zaczęli brać przykładu z trzecioklasistów. Kiedyś na wf biegaliśmy po lesie, jeden mój znajomy rzucił do mnie sprośny tekst i mnie popchnął, byłam wyczerpana fizycznie a oni zaczęli mi jeszcze najeżdżać na psychikę. To było dla mnie za dużo. Upadłam na ziemie i się poryczałam. Nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Szczególnie nauczycielka.
Mój inny przyjaciel który jeszcze jako tako podtrzymywał mnie przy siłach planował samobójstwo. Mówił nam że po wakacjach już go nie zobaczymy. Kochałam go i nie potrafiłam mu pomóc. Czułam się taka bezsilna... Myślałam że jak się dowie że jest tu ktoś na kim mu zależy, ktoś kto go kocha to odłoży żyletkę i będziemy próbowali razem jakoś to przetrwać. Myliłam się. Odtrącił mnie. W tym roku dowiedziałam się że on już kogoś wtedy miał. A ja głupia byłam gotowa mu się nawet oddać, byleby nie zrobił sobie krzywdy...
Zaczynałam mieć tego wszystkiego dość. Odechciewało mi się wszystkiego, nie chciałam chodzić do szkoły, uczyć się, jeść i spać. Nawet muzyka nie przynosiła mi już ukojenia. WF-u i WOS-u uczy nas ta sama osoba. Pod koniec semestru zbierała zeszyty, miałam poprawiać na trzy. Zebrała od wszystkich z którymi się umówiła prócz mnie. Wstawiła mi dwóję. To przechyliło moją szalę rozpaczy. Pochodzę ze specyficznej rodziny w której przez 2 na semestr nie miałabym życia. Pomyślał ze to wszytko nie jest tego warte i idąc śladem moich dwóch kumpli zwiałam ze szkoły.
Była zima. Styczeń, tydzień przed feriami. Mnóstwo śniegu, ścisnął mróz. Szłam lasem w kierunku domu jednakże okrężną drogą. Ręce miałam głęboko w kieszeniach więc podwinęły mi się rękawy, nie zwracałam na to uwagi bo było mi ciepło. Miałam śliskie buty, wyrżnęłam się w przód, w locie próbowałam wyciągnąć ręce i chwycić się czegoś, poratować, niestety za późno. Uderzyłam się mocno w głowę więc przez chwile nie kontaktowałam. Później poczułam ukłucie w okolicy nadgarstka. Zobaczyłam krew. Okazało się że wbiłam sobie odłamek szkła w rękę, dokładniej denko od butelki. Nawet znałam jej prawdopodobne pochodzenie - moi kumple mają w nawyku chodzić po lesie i tłuc co popadnie. Szkło wbiło mi się dość płytko. Byłam w szoku. Zamiast wyciągnąć je do góry pociągnęłam w bok rozcinając sobie nadgarstek. Znów się poryczałam. Nie tyle z bólu co przez myśl że prawdopodobnie właśnie umieram, że niechcący się zabiłam. Jeszcze wtedy nie wiedziałam że w ten sposób nie da się zabić, poza tym było zimno więc żyła była schowana głęboko. Płakałam, wołałam o pomoc. Byłam wściekła, zrozpaczona, kłębiło się we mnie tyle emocji. W złości przejechałam sobie jeszcze w innym miejscu szkłem. Po paru minutach zdałam sobie sprawę że chyba jednak nie umieram. Było mi tak strasznie zimno...
Poczłapałam do domu. Matka zobaczyła krew na mojej kurtce, pytała się co się stało, pokazałam jej ranę. I nagle mnie olśniło. Powiedział jej że nie chcę już żyć i że sama to sobie zrobiłam. Było to takie wołanie o pomoc z mojej strony. To była najgłupsza rzecz jaką w życiu zrobiłam. Chyba wtedy nie myślałam. Ale ciesze się że sprawy przybrały taki a nie inny obrót bo w zakładzie poznałam naprawdę parę wartościowych ludzi. Choć nie było lekko. Zakochałam się tam też. Ostatecznie powiedziałam prawdę choć nie wiem czy rodzice mi uwierzyli - jest jak dawniej. Dziewczyna w której się zakochałam najpierw mnie zdradziła i to pod moim nosem i za moim przyzwoleniem. Później dowiedziałam się że nie żyje. Nawet nie wyobrażacie sobie jak to boli - stracić kogoś tak bliskiego.
Kiedy wróciłam do szkoły poszły plotki że nie wiadomo jak się pocięłam itd. Podobno nawet pani od WOS-u to sugerowała. Szlag mnie trafił. Jakoś dotrwałam do końca. Rozprawiłam się z moimi prześladowcami, dotrwałam do końca roku. Teraz jest w miarę fajnie. Wciąż żałuję że nie zmieniłam szkoły ale rodzice mi na to nie pozwolili.
To jest w sumie historia mojego życia... Wiecie teraz o mnie więcej niż moja własna matka. Czujcie się zaszczycone że obdarzyłam was tą wiedzą xD Żart taki...

EternalVampire - 2011-04-12 14:17:22

Kolejna wstrząsająca historia... Z biegiem lat coraz bardziej tracę wiarę w ludzi... Night nie będę mówić, ze mi przykro, bo to zbyt płytkie. Powiem, ze jestem wstrząśnięta, ale i podziwiam, ze przetrwałaś. Mówią, że co nas nie zabije to nas wzmocni.

NightArtist - 2011-04-12 16:57:14

I to prawda. Po tym roku czuje się silniejsza psychicznie. Już nie tak łatwo mnie zranić. Wiesz to nie jest tak że jestem jakaś wielce pokrzywdzona i jestem straszną ofiarą. Nie chciałam wyjść na taką która ma tylko same problemy. Ogólnie w życiu staram się szukać pozytywnych akcentów. To co było już mnie nie boli i mi z tym jak najbardziej dobrze.

Mishia - 2011-04-12 17:00:17

Tak jak Eternal, sądzę że zwykły frazes "przykro mi" jest zbyt płytki. Przeszłaś naprawdę sporo, szczególnie jak na tak młody wiek i to jest wstrząsające - co człowiek może uczynić drugiemu zwykłym słowem.

EternalVampire - 2011-04-12 17:39:34

NightArtist napisał:

I to prawda. Po tym roku czuje się silniejsza psychicznie. Już nie tak łatwo mnie zranić. Wiesz to nie jest tak że jestem jakaś wielce pokrzywdzona i jestem straszną ofiarą. Nie chciałam wyjść na taką która ma tylko same problemy. Ogólnie w życiu staram się szukać pozytywnych akcentów. To co było już mnie nie boli i mi z tym jak najbardziej dobrze.

I nie wyszłaś. Każdy ma jakieś problemy; większe albo mniejsze. Przeszłaś bardzo dużo, ale zyskałaś siłę. Wiesz, stosujesz sie do zasady, która kiedyś wyczytałam w "Zahirze":)

NightArtist - 2011-04-12 17:42:55

A dokładniej jaka była to zasada? ^^

Mona - 2011-04-12 18:01:25

DivaDemon napisał:

Eya, chcecie powiedzieć że moja historia jest zmyślona? O_o Proszę was...
Eternal, bywa, też taka miałam przyjaciółkę, i teoretycznie... mam do dzisiaj :/

Nic takiego nie powiedziałam. Chciałam tylko wyrazić jaka to niesamowita historia.

Mona - 2011-04-12 18:14:49

NightArtist, rzeczywiście niezłe życie. xD

No dobra to ja też coś dodam od siebie.
Jak poszłam do gimnazjum to Ci wszyscy debile z 3 klasy jeszcze wtedy, wyśmiewali się ze mnie. Któregoś dnia przyszłam do szkole w zielonej bluzie i jak oni coś powiedzieli na ten temat to już miałam uraz i nie chciałam w niej chodzić.
Miałam kiedyś "przyjaciółkę" ja byłam w 5 klasie ona w 6. Było z nią super. Sms pisałyśmy bez przerwy, na każdej przerwie latałam do niej jak głupia. Ona poszła do gimnazjum. Bardzo za nią tęskniłam, ale nasze relacje nadal były w porządku. I wyobraźcie sobie jakie to było zdziwienie kiedy któregoś dnia dostałam smsa jaka to jestem fałszywa i rozgaduję jej tajemnicę. Byłam załamana. Jak poszłam do gimnazjum bałam się na nią spojrzeć tak to bolało. A później ona zyskała opinię dziwki. Teraz w wieku niecałych 17 lat jest w ciąży.
Druga dobra koleżanka. Przyjaciółką nie mogę jej nazwać. Poznałam ją przez mojego kolegę K. Było z nią super, nauczyła mnie palić, pić, palić marihuanę. Wszystko. Któregoś dnia przychodzę do szkoły i ona mi daje starter a w tym starterze papierosy. Tłumaczyła się że chłopaki ciągle jej zabierają z plecaka i ja miałam jej schować w swoim. Na następnej przerwie wielka afera bo jednej dziewczynie zginęło 600zł (dla mnie to kupę kasy). No i moje zdziwienie że to ona to ukradła. Oczywiście strasznie płakałam przed dyrektorem, mój tata musiał przyjechać do szkoły. Ona później się przyznała że to ona to ukradła. Ja jak głupia poleciałam do niej, zamiast skończyć tą znajomość. Przez nią strasznie mnie nękali że jestem złodziejką uhh.. straszne. No i znowu z nią było fajnie i pięknie. Ale wreszcie skończyłam to po około 2 latach. Ostatnio we wrześniu przepraszała mnie i wgl, chciała żebym znowu się z nią kolegowała.

Może historia nie taka straszna, ale ja to przeżyłam bardzo. Chyba nadal mnie to trzyma.

EternalVampire - 2011-04-12 20:55:44

NightArtist napisał:

A dokładniej jaka była to zasada? ^^

Ciężko to streścić, ale mniej więcej, ze aby móc zacząć od początku należy opowiedzieć swa historię wiele razy, by móc się od niej "uwolnić".

  Crystal ja bym jej nie przepuściła. To toksyczna przyjaźń. Po takim numerze...

NightArtist - 2011-04-13 14:30:48

Ja też uważam że Cristal zasługuje na bardziej oddanych i wartościowych przyjaciół.
Eternal (Kurdę ale ja lubię przekręcać twój nick - ciągle chcę pisać Enterial xD) może coś w tym jest. Nie wielu osobom opowiadałam o tym ale lubię się dzielić swoimi przeżyciami i myślami z innymi ludźmi. W tym miejscu jest to na tyle bezpieczne że nie boję się z waszej wyśmiania czy tego że rozpowiecie to o czym wam mówi moim znajomym czy rodzinie. Zachorujemy zasadę anonimowości poza tym.. ufam wam ^^

Mona - 2011-04-13 17:35:59

Eternal, wiem. Ale bałam się być taka sama. Teraz już mi to nie przeszkadza, bo doszłam do wniosku, że przyjaciele to też trochę obowiązek. A poza tym ta moja koleżanka co ukradła tą kasę to kradła też kasę mamie, jak do jej mamy przychodziły koleżanki to im też, po 200 albo 300zł. Dla mnie to jest duża suma. Nigdy w życiu na coś takiego bym się nie zdobyła. Zdarzyło się mamie zabrać bez pytanie 5zł albo 10, ale nie 200. Chore...

NightArtist, chyba nie zasługuję na żadnych..

NightArtist - 2011-04-13 18:13:20

Nie waż się tak mówić Cristal! Kiedyś spotkasz ludzi naprawdę wartościowych, takich którzy będą cie rozumieć, może nie popierać we wszystkim ale będą cię wspierać. Może zagadanie do największego frajera jakiego znasz nie jest złym pomysłem? Ja się z takim popychadłem kumpluję i się okazało że mamy podobne gusta muzyczne i co najważniejsze - on się boi stracić moją przyjaźń. Ogólnie to żeby się z kimś przyjaźnić potrzeba dużo czasu. Dużo wzajemnej tolerancji i zrozumienia. Czasem to ty musisz zrobić ten pierwszy krok ale najważniejsze - nie bój się. Nie chcę dawać jakiś takich głupkowatych rad ani zachowywać się jak mamuśka bo wiem że ty to wszystko już wiesz ale pamiętaj to że nie udało ci się raz nie znaczy że za drugim będzie tak samo ^^ Trochę wiary w siebie ^^

Mona - 2011-04-13 18:25:28

:) Na razie takim moim pierwszym krokiem jest wyjazd na cały miesiąc poza dom w wakacje. Chcę poznać innych ludzi. Marzy mi się piękny facet, no ale nie wiadomo jak to będzie.
No bardzo możliwe że kiedyś.. Kiedyś..
Hmm.. u mnie raczej nie ma takich osób. A jak już są to są całkiem frajerami. Popisują się a tak naprawdę nikt ich nie lubi.

EternalVampire - 2011-04-13 19:54:49

U mnie pajacowanie to powód do dumy. Ech gdzie ja się uczę. Crystal, wiesz już, gdzie wyjeżdżasz?

NightArtist - 2011-04-14 15:18:02

Imagine widocznie jestem po prostu zajebista xD Żarcik taki :P

Mona - 2011-04-14 17:17:09

EternalVampire napisał:

U mnie pajacowanie to powód do dumy. Ech gdzie ja się uczę. Crystal, wiesz już, gdzie wyjeżdżasz?

Do Rabki-Zdrój. Do sanatorium :) Z kolego-sąsiadem.
Do sanatorium jadę 4 raz już. W sumie nie bardzo mi coś dolega, raczej chodzi mi o znajomości, ale też o zwiedzenie chociaż tej naszej Polski.
Kiedyś jak byłam w sanatorium (miałam może z 11 lat) to poznałam metala, ale niestety jeszcze wtedy nie wiedziałam co to znaczy wgl.. Ale czasami jeszcze piszemy. Ogólnie strasznie rozrabiał xD Czasami potrafił mną szarpać jak nie chciałam mu czegoś powiedzieć. Ale i tak go lubię. Raz kiedyś jak się wkurzył to kopnął z całej siły drzwi i zrobił dziurę, no i musiał płacić. Jest chyba ode mnie straszy o jakieś 3 albo 2 lata.

NightArtist - 2011-04-14 19:44:57

Ja nad naszym polskim morzem poznałam ładną Niemkę, dacie wiarę? xD

Mona - 2011-04-14 19:51:33

Chyba nie xD

Lord of Vermillion - 2011-04-19 20:19:11

Ladna niemka to oksymoron - jak to mawiaja, jesli w niemczech spotkasz ladna dziewczyne, to zagadaj po polsku, albo rusku - na bank zrozumie...

Wladimira - 2011-06-14 12:04:33

Przyjaciele - nie wiem czy ich mam
znajomi - raczej nie chce ich znać (choć zdarzają się wyjątki)
wrogowie - wyznaje zasadę: Nigdy nie mów swym wrogo, że są twoimi wrogami, a może zyskasz sprzymierzeńca... Mimo wszystko chyba wrogów mam

Sorja - 2011-06-15 14:24:32

Przyjaciół mam niewielu, pod względem subkultury to wogóle nie pasujemy do siebie xD ważny jest charakter i tolerancja, nie subkultura ;)
Mam znajomych punków, metali, dobrze się dogadujemy.
Wrogów pewnie mam ale jak kogoś nie lubię to z nim się nie zadaje, nie widzę w tym problemu. Nie każdy musi mnie lubieć.

dark_Vampire - 2011-06-15 15:51:48

Nie mam przyjaciół z subkultur. Są jakby to powiedzieć "normalni"
mam jedną najlepszą przyjaciółkę, jedną bardzo dobrą przyjaciółkę, i 2 takie zwykłe pomiędzy znajomymi a przyjaciółkami
wrogów chyba nie mam, aczkolwiek bardzo nie lubię paru osób.
I mam mojego ukochanego Marcinka :D:D

Apopphis - 2011-06-26 14:35:00

Zdecydowanie mam wrogów i to kilku... Ale w sumie w mojej branży to jest norma... Tam gdzie pojawia się duża kasa, musi być także nienawiść. Niestety mam tylko kilku znajomych ale przyjaciela, takiego prawdziwego to nie mam :(

Sorja - 2011-06-26 14:42:44

Nienawidzisz ludzi ale przyjaciela chciałbyś mieć xD ja też nie lubię ludzi ale nie tępie ich za to, bo za sama nie jestem doskonała i pewnie wielu ludzi mnie nie lubi :P

Apopphis - 2011-06-26 15:04:20

Oczywiście, nienawidzę ludzi jako motłochu, jako masy, jako tego bezmuzgiego czegoś co mnie otacza. Dla mnie świat idealny to świat jednostek. Świat indywidualistów. Dlatego własnie oddalam się od większości społeczeństwa. I tak jak mówił Nietzsche silne jednostk musza po

Apopphis - 2011-06-26 15:12:52

...poświęcać słabych aby zmienić świat. Ludzie są silni swoją indywidualnością jeśli w niczym się nie wyróżniają to znaczy że są słabi i nie powinni istnieć.Dlatego poszukuję ludzi wyjątkowych. Takich jak wy tutaj.

Czarny_Lis - 2011-06-27 23:12:03

ciekawy poglad :) w sumie jesli nie bedzie konca swiata w przyszlym roku to sam do niego doprowadze. Taki mam plan

Elspeth - 2011-06-27 23:54:54

Jak znam życie to prześpisz całą akcję;D

Czarny_Lis - 2011-06-28 00:01:11

nie no bez przesady :D ostatnio sie troche rozleniwilem to prawda :D

Elspeth - 2011-06-28 20:31:35

Ostatnio;>
Szkoda,że Cię tu nie ma,coś by się z tym zrobiło;P

Czarny_Lis - 2011-06-28 20:33:31

no ba :D

Elspeth - 2011-06-28 20:35:06

My się chyba nie rozumiemy ale to szczegół;D Potworze Ty;]

Lúthien Nemezys Grandin - 2011-11-13 18:06:36

Hmm... Przyjaciół mam praktycznie samych Punk'ów i Metali ^_^
Znajomych mam w cholerę i jeszcze trochę, przede wszystkim z harcerstwa.
A wrogowie... Eh... od tego jest szkoła, nie? :P

Elspeth - 2011-11-13 23:18:04

Harcerka?! O.o

Lúthien Nemezys Grandin - 2011-11-14 16:26:51

Tak ^_^
Chwilowo biernie należę ^_^

Elspeth - 2011-11-14 19:12:53

Ach,to czuwaj!;D
Mnie się jedna drużyna posypała,w drugiej można uznać,że nas nie chcą zbytnio więc niby my kniejaki ale niestety na pół etatu:( A szkoda bo jest w tym coś magicznego a ja osobiście najsilniejsze przyjaźnie tam zawarłam.No i mam synka z drużyny<3

Kali - 2011-11-17 18:50:06

Przyjaciół mam kilku. Żadnych Gotów, ale jeden metal (mój chłopak). Koleżeństwa mam duuuuuużooooo. Też żadnych Gotów. Wrogów mam kilku. Z jedną dziewczyną przez dwa miesiące toczyłam wojnę na strzykawki z wodą, ślinę, klej i petardy, aż w końcu się poddała :D. Ta wiedźma JP naprawdę sobie u mnie nagrabiła. Po pierwsze wrzuciła mi gumę we włosy (moje włosy!), a po drugie non stop mnie obrażała i opluła mnie (dosłownie). Miała u mnie przerypane.

Murder_Leader - 2012-06-20 01:24:36

Moi przyjaciele w większości stali się wrogami teraz.
No cóż...

Ogółem za bardzo ufam ludziom i oni to wykorzystują.

Evww - 2012-07-11 18:48:56

Przyjaciół nie mam. Wśród kolegów jeden metal, plastik(bo inaczej tego się nie da określić), który myśli że jest outsider'em, jest też otaku. Wśród znajomych i generalnie otoczenia modnisie, dresy, metale i nieokreśleni ;)

Wrogowie... Jest taka osoba, mieszanka otaku z punkiem, jeśli o muzykę chodzi, dodając wygląd będzie otaku+punk+emo. To z takich otwartych wrogów, więcej sobie nie przypominam.

Meichna - 2012-07-30 13:20:08

Mam tylko jedną przyjaciółkę. Ma na imię Daria i nie należy do żadnej subkultury. Mój były chłopak jest metalem i moim dobrym kolegą. Znam jedną dziewczynę, która jest emo. Nie znam innych gotów.

Amalthea Cruel - 2012-07-30 16:26:19

Mam kilka bliskich mi osób, Artur - maniak gier komputerowych, szczególnie tych Japońskich, przez co też często jak rozmawiamy w tym języku wszyscy inni się irytują xD
Beatka - słucha żywnie wszystkiego od metalu do punku, tańczy (bywała nawet na występach poza naszym miastem) ubiera się natomiast jak lolitka ale widziałam ją kilka razy jako gotkę i to bardziej do niej pasuje.
Maciek - trenuje (moim skromnym zdaniem w nadmiarze)
Paweł - głównie opowiada o samochodach, motorach, fan wszelkiego anime i mangi
Z dawnych przyjaciół Iga - muzyka, której słucha to metal i rock

Metalów w szkole żadnych. Ewentualnie kilku nożownikówxD
Wrogowie
PLANKTON - sierota życiowa nie posiadającego swojego zdania, myląca impresję z awangardą, mówiąca łamaną polszczyzną, ewentualnie gwarą o charakterze luźno rzucanych od dwóch - do pięciu słów.

Samael - 2012-07-30 19:28:18

Miałem kolege z zawodówki miał na imię Rafał, nie słuchał rocka tylko disco, techno, ale nie chciałem stracić z nim kontaktu i przyjaciela, więc tolerowałem jego muzyke, w okresie wakacyjnym bardzo często jeździłem do nie go do domu, a on do mnie, był dla mnie jak brat, dużo rzeczy przy nim się nauczyłem, kiedy się ożenił, kontakt się urwał, kolejna osoba która jest mi bliska jest Norbert osoba która uwielbia piłkę nożną, bukmacherke i hip hop znamy się dziesięć lat, mam nadzieję że nie uzależni się od tego hazardu, poznałem też no prawie dwa lata temu fajna kobiete, która pracuje w tym samym zakładzie co ja, ma 33 lata w tym roku skończyła, rozwiedziona z dwójką dzieci, bardzo lubię z nią rozmawiać, siedzieć. Nie wiem co mnie napadło, ale zakochałem się w niej chyba na zabój, ona chyba też zaczyna to widzieć. Wiem że, to forum gotyckie a nie forum porad miłosnych, mam prośbę do was co robić z tą miłością tzn. , czy dalej pokazywać uczucia do Marii ( tak ma na imię), bo wiem że ludzie są w moim mieście nietolerancyjni, i mogą wytykać palcami, poznałem też Wojtka z wspólnoty, gra na gitarze słucha reggae nie cierpię tej muzyki bo za dużo jest tam wesołości, ale jakoś to toleruje, to dzięki nie mu nauczyłem się grać na gitarze, i to on zaszczepił tą chęć do gry. A wróg to mój dyrektor firmy, człowiek nietolerancyjny, bo musiałem ściąć moje długie włosy bo by mnie nie przyjął do pracy. Zapomniałem dodać, że mam jeszcze jednego przyjaciela, jest ze mną od 12 lat, to mój czworonożny pies wabi się Napi, jest dla mnie wszystkim, im więcej ma lat tym częściej myślę jak sobie poradzę w życiu bez niego. Już teraz jestem tak przywiązany do nie go, że nie wyobrażam życia bez niego.

Amalthea Cruel - 2012-07-31 13:07:38

Ja bym próbowała, chociaż na wszystko potrzeba czasu. No a przede wszystkim obserwowałabym jak się zachowuje w stosunku do Ciebie. Nie chcę za bardzo się mieszać bo nie mam pojęcia jak wygląda sytuacja między wami, ale stosunkowo wszystko wyjaśniają czasem drobne gesty.

Varuka - 2012-07-31 13:30:27

A co Ci szkodzi, Samael? Spróbuj, jak nie, to kij, życie się nie zawali. Ja wiem, że na dzień dzisiejszy może to tak wyglądać, ja też siedziałem w gównianym klimacie, po którym myślałem, że świat się kończy... Dupa, nie kończy się. Zmieniasz pracę / miejsce zamieszkania / środowisko i wszystko toczy się dalej. Nic tak nie załatwia sprawy jak szczera, poważna rozmowa. Nawet jeśli nie uzyskasz tego czego chcesz, to przynajmniej sytuacja się rozjaśni.

Inugami - 2012-08-21 21:45:46

Raczej nie mam przyjaciół. Wokół mnie jest kilkoro "przyjaciołów", ale po głębszym zastanowieniu stwierdzam, że równie dobrze mogłoby ich nie być. Po prostu kolejni ludzie, którzy przypominają sobie o mnie tylko wtedy kiedy czegoś chcą lub bardzo im się nudzi. Nie mam na kogo liczyć. Ludzie nie mają dla mnie czasu. Są wakacje, wszyscy narzekają na nudę, a jednak nikt nie chce się ruszyć z domu. Większość dziewczyn marnuje 2/3 dnia siedząc na facebooku i pisząc komentarze gdzie popadnie, a faceci chleją, zwykle co dwa dni. W ogóle nie potrafię się odnaleźć w tym mieście.

Na szczęście już 1 września poznam 31 nowych osób (no dobra, 5 z nich znam), może trafi się ktoś w moim mniemaniu normalny. A jeśli plan nie wypali to zawsze mogę szukać w sześciu równoległych klasach. Niestety większość idiotów trafiła do tej samej szkoły co ja, jednak dzięki Bogu do innych oddziałów.

Niestety, tak to jest... Kończąc jedną dobrą szkołę i idąc do innej dobrej szkoły trzeba się liczyć z tym, że trudno będzie pozbyć starego towarzystwa. W moim mieście (B-B) są 3 dobre licea - dwa normalne i jedno matematyczne. W gimnazjum znałem chyba wszystkich 270 uczniów, z czego 90 to klasy trzecie. Moje obliczenia się sprawdziły - na 7 oddziałów przypada około 30-35 osób z mojego gimnazjum. Koszmar.

Wrogowie? Pałam szczerzą nienawiścią do 80% ludzi, których znam (z przyczyn politycznych do 119%). Im bliżej kogoś poznaję, tym mniej chcę go znać (z 2 lub 3 wyjątkami w skali całego życia). Niestety, osoby uzdolnione muzycznie to często największe dupki jakich nosi nasza planeta (istnieją wyjątki, ale w magiczny sposób mnie omijają)...

Łosz Jezu, ale żem się rozpisał...

Murder_Leader - 2012-08-25 12:59:17

Ostatnio moim najlepszym przyjacielem jest Nutella.
Nutella nie pyta, Nutella rozumie.

Szkoda tylko zę nie można jej przytulić, ze nie odprzytula :(

Varuka - 2012-08-25 15:57:32

a próbowałaś się posmarować? myślę, że to całkiem jak przytulenie :P

Murder_Leader - 2012-08-25 16:25:41

Na FSM'ie mnie wysmarowali Nutellą po nogach -_-
FUJ ;/
Wolę przytulanie ewidentnie ^^

Mona - 2012-08-26 15:12:01

Ja abym mogła nazwać kogoś przyjacielem musi minąć długo czasu.
Więc chyba mam 3 bardzo dobre koleżanki, (nie wiem dlaczego, ale po prostu przyjaciel dla mnie to za duże słowo). Kilka koleżanek, kolegów i znajomych.
Ostatnio przed zakończeniem roku "zrobiło się" kilku wrogów, chociaż nie wiem czy nie nazwać ich po prostu jako bardzo nie lubianych przeze mnie ludzi. Wzajemnie oczywiście.

orkov - 2012-08-26 22:19:12

Przyjaciół mam troje, mojego Księcia, kolegę jeszcze z podstawówki, oraz dziewczynę poznaną kilka lat temu, z którą poznanie się było na serio bardzo specyficzne. Otóż prowadziłam niegdyś bloga z poezją, podobnie jak Gabriela. Los chciał, ze przez katalog blogów weszłam przypadkiem na jej stronkę, a ze jej utwór był bardzo ciekawy(o pociągu), to skomentowałam. Ale jak to zwykle bywa, zapomniałam o tym blogu, ona o moim też. Pół roku później Gabriela robiła porządki w ulubionych stornach, znalazła tam mojego bloga, który miał już całkiem inną szatę graficzną. Ostatnio dodany wiersz zaczynał się wersem 'Nad Kielcami noc zapada'. Po czym Gabriela napisała, ze i ona mieszka w Kielcach. Co się okazało, mieszka osiedle obok. Spotkałyśmy się jeszcze tego samego dnia, i od tamtej pory byłyśmy nierozłączne. Nasze charaktery świetnie się uzupełniają.

Kali - 2012-08-26 22:44:59

Obecnie mam dużo kolegów i dwójkę przyjaciół. Jedną moją przyjaciółkę poznałam na koloniach 5 lat temu i mimo różnic w poglądach, zainteresowaniach itp. nie rozstajemy się od tamtego czasu. Co prawda rzadko się widzimy, ale po cóż ma się telefon i internet? Moją drugą przyjaciółkę poznałam przez internet zaledwie pół roku temu i mimo, że na początku byłam bardzo nieufna to wszystko się ułożyło, zakolegowałyśmy się, a po tym co razem przeszłyśmy (proszę nie pytać, wystarczy, że to było przerażające) pomimo krótkiej znajomości zaprzyjaźniłyśmy się. Wśród starych znajomych z przedszkola czy podstawówki nie mam przyjaciół, raczej wrogów, a i w gimnazjum nie mam przyjaciół. Przez to wiele ludzi uważa, że wcale nie mam przyjaciół, jestem aspołeczna itp., tak jakby po za szkołą nie było życia.

Shadow666 - 2012-10-01 18:28:41

Otaczający mnie ludzie to głównie Ci ze szkoły. A więc z klasy to zadaję się głównie z taką jedną dziewczyną, która ubiera się na czarno, chodzi w glanach i słucha metalu. jednak nie mogę z nią jakoś zbytnio pogadać. Rozmawiam to przeważnie z trzema metalami ( też z klasy ). No i czasami zdarzy mi się pogadać z takim chłopakiem z nadzwyczajnie rozwinięta empatią (nie z klasy, ale równolatek).
No a poza szkołą, to jest jeszcze dziewczyna, która mnie denerwuje tym, że mnie naśladuje. Koleguję się z nią, bo nie chcę być totalnie samotna -,- I to mnie dołuje w mojej postawie. Że nie jestem z nią do końca szczera.
No i jest też mój kocur, a nawet dwa. ^^

Vilu - 2012-10-02 16:40:06

To i ja się przyłączę do tego tematu.

Ja zaś, otaczam się niemal wyłącznie gotami. Z parką takich, moich przyjaciół na co dzień mieszkam, pannę też mam gotkę. Generalnie ogromna większość znajomych to jednak goci. W takim towarzystwie czuję się najlepiej i jest bynajmniej o czym pogadać. Do innych nabrałem dystansu, nie mogę znaleźć wspólnego języka, tematów, jest przerażająca bariera, taka narastająca każdego dnia. Nawet mi to odpowiada, bo zdecydowanie cenię sobię wąskie, acz w pełni zaufane grono.:)

Wróg? Jeden szczególny, ale to nie czas i miejsce by się wywnętrzać. Ujawnię tylko tyle, że co jak co, ale w Łodzi, pomiędzy metalami, a gotami panuje niezbyt przyjemna atmosfera, pełna wzajemnych wyzwisk itd. I właśnie owy mój wróg w tym gronie metali się mieści.

Shadow666 - 2012-10-02 20:33:43

Vilu- tylko pozazdrościć. Myślę, że każdy z nas najlepiej czułby się w grupie gotów, jednakże nie zawsze się tacy ludzie znajdą w okolicy.

Vilu - 2012-10-03 15:13:34

Z jednej strony można i zazdrościć ilości gotów i to narastającej, bo jest całe multum młodego narybku, z drugiej jednak strony, na ulicy w łeb można dostać nie tylko od dresa, ale i od metala i tu już nie jest tak miło i przyjemnie.XD

Upadły Anioł - 2012-10-04 17:30:13

U mnie w klasie są tylko same plastiki, kujonki i niedorozwinięci psychicznie (głównie chłopaki). Od prawie sześciu lat przyjaźnie sie z dziewczyną z równoległej klasy, ale zamierzam zakończyć te przyjaźń bo zaczeła mnie wykorzystywać i obgadywać z dziewczyną której, cytuje "nienawidzi". Na osiedlu nie ma zbyt dużo osób w moim wieku: albo dzieci z podstawówki, albo plastiki z tonom pudru na twarzy.